Rozdział 31
~Oczami Liama~
Popatrzyłem na Louisa z cwanym uśmiechem, a on skinął mi głową.
-Ja nie wejdę do wody! Włosy mi się rozprostują! - krzyczał Harry.
-A ja jestem głodny... - marudził Niall.
-Jak wejdziecie do wody i załapiecie choć trochę surfing, to funduję wam wyjście do wesołego miasteczka wieczorem! - zawołała Luna, a ja obserwowałem, jak oczy chłopaków rozszerzyły się z podniecenia.
-A watę cukrową i jabłka w karmelu też stawiasz? - zapytał Niall przymilnie.
-Niech stracę! - dziewczyna roześmiała się radośnie.
Blondyn popędził do desek surfingowych położonych na piasku, krzycząc, byśmy się pospieszyli. Pokręciłem głową ze śmiechem i ruszyłem po jedną dla siebie.
Siedziałem na desce w wodzie, a obok mnie na swojej leżała Luna. Miała czerwoną skórę od słońca, ale twarz bladą.
-Dobrze się czujesz? - zapytałem, wyrywając ją z zamyślenia. Pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili dołączył do nas Louis.
-No więc, surfowaliście już kiedyś?
-Nie. - odparł Louis z głupim uśmieszkiem.
-To patrzcie na mnie i spróbujcie powtórzyć i się nie zabić. - powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
To się zdziwi - pomyślałem.
Czekaliśmy na falę. Wygłupialiśmy się z Lou i udawaliśmy, że nic nie umiemy. Luna cierpliwie tłumaczyła nam, co robimy źle i jak to naprawić. Urodzony instruktor.
Słońce było bezlitosne i mocno świeciło, grzejąc moją skórę. Ruda miała już czerwone plamy na plecach i brzuchu. Spiekła się i wieczorem miała to poczuć.
Nagle podpłynął do nas Harry i zrzucił Carmarę z deski, a ta w niezbyt miły sposób spadła do wody. Zaczęliśmy się śmiać, gdy wynurzyła się z wody z miną mordercy. Podpłynęła wolno do Loczka i wrzuciła go do wody. Styles zaczął piszczeć, ale woda zagłuszyła go. Dziewczyna podpłynęła do swojej deski i zaczęła się na nią wdrapywać, oferując nam niesamowity widok jej wypiętych pośladków. Spojrzałem na swoje szorty i lekko poczerwieniałem. Miałem mały problem dużych rozmiarów. Spojrzałem na Louisa. Wyglądał na zafascynowanego i nic poza tym. Cholera!
Położyłem się na brzuchu by nic nie było widać i wpatrywałem się w ocean, by odwrócić myśli.
-Liaś, zmęczyłeś się? Co tak leżysz? - zapytał Harry z głupim uśmieszkiem, gdy wdrapał się na deskę.
-A tak sobie. Opalam plecy. - rzuciłem na odczepne i wyszczerzyłem się do chłopaków.
-Płyniecie panienki? - zapytała Ruda i zaczęła płynąć za falą w popisowy sposób, unosząc pośladki. Wciągnąłem głośno powietrze.
-Nieźle cię wzięło... - mruknął Louis, a ja popatrzyłem na niego nierozumiejącym wzrokiem - Zadurzyłeś się w niej - prychnąłem - i jesteś na nią napalony.
-Wcale, że nie! - wykrzyknąłem i zrobiłem się cały czerwony. Aż tak to widać?
-Nie kłam, mamy oczy. - wzruszył ramionami Harry - A poza tym, co się dziwić? Jest naprawdę niezła i gdyby nie Zayn, zająłbym się nią.
Gdy wszyscy dotarli do plaży,
odnieśliśmy deski składziku.
-Teraz wszyscy pod prysznic i za 30 minut widzimy się w salonie. - powiedział Zayn i objął ramieniem Alison.
Każdy pobiegł do pokoju, a ja wolno szedłem za Luną i patrzyłem na jej spalone plecy.
-Nie pieką cię plecy?
-Troszkę. Nałożę na nie balsam i będzie okey. - odwróciła się do mnie. - A co? Chcesz posmarować mi plecy?
-Z chęcią. - odpowiedziałem cwaniacko. - Będę za 15 minut.
-Luna, jesteś tu? - zawołałem, gdy wszedłem do jej tymczasowego pokoju.
-Jestem w łazience!
Nie słyszałem prysznica, więc uznałem, że zaraz wyjdzie. Nie myliłem się. Po chwili wyłoniła się z łazienki w samym ręczniku.
Stałem i wgapiałem się bezmyślnie w dziewczynę, gdy ona szukała bielizny. Gdy wyjęła czarne koronkowe stringi i skąpy stanik, oczy prawie wyszły mi z orbit, a w szortach, które miałem na sobie, zrobiło się za ciasno.
-Zaraz wracam. - uśmiechnęła się słodko i zniknęła w łazience.
Rozglądałem się po pomieszczeniu i podszedłem do łóżeczka dla dziecka. Od zawsze chciałem mieć dzieci, lecz w późniejszym wieku, gdy nasza kariera zwolni. Miałbym dla nich więcej czasu.
Moje rozmyślenia przerwało pojawienie się Rudej. Stała przy łóżku w samej bieliźnie i przyglądała mi się.
Cholera. Wyglądała niesamowicie. Wykończy mnie. Pomyślałem i podszedłem do niej.
-Połóż się na brzuchu i podaj mi balsam.
Rozprowadzałem krem na jej plecach, delikatnie i w zmysłowy sposób. Czułem pod palcami, jak jej ciało rozluźnia się, by po chwili znowu spiąć mięśnie. Wtarłem kosmetyk, ale nie chciałem przestać jej dotykać.
-Odwróć się. - poprosiłem cicho, a ona szybko przeturlała się na plecy i spojrzała na mnie rozpalonym wzrokiem. Była podniecona.
Wycisnąłem z tubki odrobinę chłodnego mleczka, a ona zajęczała z przyjemności. Położyłem dłonie na jej lekko zarysowanych mięśniach brzucha. Ostrożnie przesunąłem ręce w dół, aż na skraj materiału. Wmasowałem balsam i znów przeniosłem się wyżej, tuż pod biustonoszem. Gdy skończyłem, zabrałem dłonie.
-Jeszcze pod szyją. - szepnęła.
Poruszałem palcami wzdłuż krawędzi miseczek stanika, a Luna wierciła się na łóżku.
-Spokojnie. - usiadłem na niej okrakiem.
-Luna?! - usłyszeliśmy Vivien, idącą korytarzem. - Masz pożyczyć... - weszła do pokoju i zamarła. - Przyjdę później. - wyjąkała i wybiegła z pomieszczenia. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Przecież jestem ubrany. - spojrzałem na swoje czarne szorty i niebieski podkoszulek. Nie było powodu, by ukrywać moje podniecenie. Ona także patrzyła na mnie płonącym wzrokiem.
-Nie da się ukryć. - uśmiechnęła się szeroko. - Uciekaj już. Muszę się ubrać.
~Oczami Luny~
Cały czas myślałam o Liamie. Nigdy wcześniej nie byłam taka podniecona. Jakie on ma ręce...
Ubrałam zielone spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Popsikałam się perfumami i rozczesałam włosy, troszkę się poplątały podczas naszego "nacierania" balsamem.
Gdy zeszłam na dół, brakowało już tylko Zayna i Alison. Usiadłam obok Vivien, a Liam posłał mi szeroki uśmiech. Siedział obok Danielle, a ona przysunęła się stanowczo zbyt blisko niego. Viv posłała mi pytające spojrzenie.
-O co chodziło z Liamem w twoim pokoju? - spłonęłam rumieńcem, gdy uwaga wszystkich skupiła się na mnie i Payne'ie. Dan przeszyła mnie groźnym spojrzeniem.
-Smarował mi plecy? - zapytałam z ironią ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Dlaczego on?
-Bo jako jedyny się tym zainteresowałem. - mrugnął do mnie okiem, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. Zapadła krępująca cisza, którą przerywały tylko nasze oddechy.
-Hej! Idziemy do tego wesołego miasteczka?! - zawołał Zayn, gdy zeszli z fioletowowłosą do salonu. Dziewczyna była zarumieniona i odprężona, nie trudno było się zorientować, co ich zatrzymało.
-Komu w drogę, temu więcej czasu na zabawę i jedzenie na miejscu! - zanucił Niall i pobiegł do wyjścia. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy za nim.
~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Prawie 3 tygodnie nie nie dodawałam :/ Otóż w niedzielę padł mi internet i nie miałam, jak dokończyć rozdziału :/ Wyszedł taki sobie, ale fani Luny i Liama mieli używane xD Następny, jeśli będzie tu 6 (lub więcej :D) komentarzy, pojawi się koło poniedziałku lub wtorku :) Dzięki za wytrwałość i cierpliwość :*
Pozdrawiam
Luna :D
-A watę cukrową i jabłka w karmelu też stawiasz? - zapytał Niall przymilnie.
-Niech stracę! - dziewczyna roześmiała się radośnie.
Blondyn popędził do desek surfingowych położonych na piasku, krzycząc, byśmy się pospieszyli. Pokręciłem głową ze śmiechem i ruszyłem po jedną dla siebie.
Siedziałem na desce w wodzie, a obok mnie na swojej leżała Luna. Miała czerwoną skórę od słońca, ale twarz bladą.
-Dobrze się czujesz? - zapytałem, wyrywając ją z zamyślenia. Pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili dołączył do nas Louis.
-No więc, surfowaliście już kiedyś?
-Nie. - odparł Louis z głupim uśmieszkiem.
-To patrzcie na mnie i spróbujcie powtórzyć i się nie zabić. - powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
To się zdziwi - pomyślałem.
Czekaliśmy na falę. Wygłupialiśmy się z Lou i udawaliśmy, że nic nie umiemy. Luna cierpliwie tłumaczyła nam, co robimy źle i jak to naprawić. Urodzony instruktor.
Słońce było bezlitosne i mocno świeciło, grzejąc moją skórę. Ruda miała już czerwone plamy na plecach i brzuchu. Spiekła się i wieczorem miała to poczuć.
Nagle podpłynął do nas Harry i zrzucił Carmarę z deski, a ta w niezbyt miły sposób spadła do wody. Zaczęliśmy się śmiać, gdy wynurzyła się z wody z miną mordercy. Podpłynęła wolno do Loczka i wrzuciła go do wody. Styles zaczął piszczeć, ale woda zagłuszyła go. Dziewczyna podpłynęła do swojej deski i zaczęła się na nią wdrapywać, oferując nam niesamowity widok jej wypiętych pośladków. Spojrzałem na swoje szorty i lekko poczerwieniałem. Miałem mały problem dużych rozmiarów. Spojrzałem na Louisa. Wyglądał na zafascynowanego i nic poza tym. Cholera!
Położyłem się na brzuchu by nic nie było widać i wpatrywałem się w ocean, by odwrócić myśli.
-Liaś, zmęczyłeś się? Co tak leżysz? - zapytał Harry z głupim uśmieszkiem, gdy wdrapał się na deskę.
-A tak sobie. Opalam plecy. - rzuciłem na odczepne i wyszczerzyłem się do chłopaków.
-Płyniecie panienki? - zapytała Ruda i zaczęła płynąć za falą w popisowy sposób, unosząc pośladki. Wciągnąłem głośno powietrze.
-Nieźle cię wzięło... - mruknął Louis, a ja popatrzyłem na niego nierozumiejącym wzrokiem - Zadurzyłeś się w niej - prychnąłem - i jesteś na nią napalony.
-Wcale, że nie! - wykrzyknąłem i zrobiłem się cały czerwony. Aż tak to widać?
-Nie kłam, mamy oczy. - wzruszył ramionami Harry - A poza tym, co się dziwić? Jest naprawdę niezła i gdyby nie Zayn, zająłbym się nią.
Gdy wszyscy dotarli do plaży,
odnieśliśmy deski składziku.
-Teraz wszyscy pod prysznic i za 30 minut widzimy się w salonie. - powiedział Zayn i objął ramieniem Alison.
Każdy pobiegł do pokoju, a ja wolno szedłem za Luną i patrzyłem na jej spalone plecy.
-Nie pieką cię plecy?
-Troszkę. Nałożę na nie balsam i będzie okey. - odwróciła się do mnie. - A co? Chcesz posmarować mi plecy?
-Z chęcią. - odpowiedziałem cwaniacko. - Będę za 15 minut.
-Luna, jesteś tu? - zawołałem, gdy wszedłem do jej tymczasowego pokoju.
-Jestem w łazience!
Nie słyszałem prysznica, więc uznałem, że zaraz wyjdzie. Nie myliłem się. Po chwili wyłoniła się z łazienki w samym ręczniku.
Stałem i wgapiałem się bezmyślnie w dziewczynę, gdy ona szukała bielizny. Gdy wyjęła czarne koronkowe stringi i skąpy stanik, oczy prawie wyszły mi z orbit, a w szortach, które miałem na sobie, zrobiło się za ciasno.
-Zaraz wracam. - uśmiechnęła się słodko i zniknęła w łazience.
Rozglądałem się po pomieszczeniu i podszedłem do łóżeczka dla dziecka. Od zawsze chciałem mieć dzieci, lecz w późniejszym wieku, gdy nasza kariera zwolni. Miałbym dla nich więcej czasu.
Moje rozmyślenia przerwało pojawienie się Rudej. Stała przy łóżku w samej bieliźnie i przyglądała mi się.
Cholera. Wyglądała niesamowicie. Wykończy mnie. Pomyślałem i podszedłem do niej.
-Połóż się na brzuchu i podaj mi balsam.
Rozprowadzałem krem na jej plecach, delikatnie i w zmysłowy sposób. Czułem pod palcami, jak jej ciało rozluźnia się, by po chwili znowu spiąć mięśnie. Wtarłem kosmetyk, ale nie chciałem przestać jej dotykać.
-Odwróć się. - poprosiłem cicho, a ona szybko przeturlała się na plecy i spojrzała na mnie rozpalonym wzrokiem. Była podniecona.
Wycisnąłem z tubki odrobinę chłodnego mleczka, a ona zajęczała z przyjemności. Położyłem dłonie na jej lekko zarysowanych mięśniach brzucha. Ostrożnie przesunąłem ręce w dół, aż na skraj materiału. Wmasowałem balsam i znów przeniosłem się wyżej, tuż pod biustonoszem. Gdy skończyłem, zabrałem dłonie.
-Jeszcze pod szyją. - szepnęła.
Poruszałem palcami wzdłuż krawędzi miseczek stanika, a Luna wierciła się na łóżku.
-Spokojnie. - usiadłem na niej okrakiem.
-Luna?! - usłyszeliśmy Vivien, idącą korytarzem. - Masz pożyczyć... - weszła do pokoju i zamarła. - Przyjdę później. - wyjąkała i wybiegła z pomieszczenia. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Przecież jestem ubrany. - spojrzałem na swoje czarne szorty i niebieski podkoszulek. Nie było powodu, by ukrywać moje podniecenie. Ona także patrzyła na mnie płonącym wzrokiem.
-Nie da się ukryć. - uśmiechnęła się szeroko. - Uciekaj już. Muszę się ubrać.
~Oczami Luny~
Cały czas myślałam o Liamie. Nigdy wcześniej nie byłam taka podniecona. Jakie on ma ręce...
Ubrałam zielone spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Popsikałam się perfumami i rozczesałam włosy, troszkę się poplątały podczas naszego "nacierania" balsamem.
Gdy zeszłam na dół, brakowało już tylko Zayna i Alison. Usiadłam obok Vivien, a Liam posłał mi szeroki uśmiech. Siedział obok Danielle, a ona przysunęła się stanowczo zbyt blisko niego. Viv posłała mi pytające spojrzenie.
-O co chodziło z Liamem w twoim pokoju? - spłonęłam rumieńcem, gdy uwaga wszystkich skupiła się na mnie i Payne'ie. Dan przeszyła mnie groźnym spojrzeniem.
-Smarował mi plecy? - zapytałam z ironią ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Dlaczego on?
-Bo jako jedyny się tym zainteresowałem. - mrugnął do mnie okiem, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. Zapadła krępująca cisza, którą przerywały tylko nasze oddechy.
-Hej! Idziemy do tego wesołego miasteczka?! - zawołał Zayn, gdy zeszli z fioletowowłosą do salonu. Dziewczyna była zarumieniona i odprężona, nie trudno było się zorientować, co ich zatrzymało.
-Komu w drogę, temu więcej czasu na zabawę i jedzenie na miejscu! - zanucił Niall i pobiegł do wyjścia. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy za nim.
~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Prawie 3 tygodnie nie nie dodawałam :/ Otóż w niedzielę padł mi internet i nie miałam, jak dokończyć rozdziału :/ Wyszedł taki sobie, ale fani Luny i Liama mieli używane xD Następny, jeśli będzie tu 6 (lub więcej :D) komentarzy, pojawi się koło poniedziałku lub wtorku :) Dzięki za wytrwałość i cierpliwość :*
Pozdrawiam
Luna :D