Rozdział 29
-Zimno! Zimno! Zimno... - pomimo, że noc była ciepła, a ja miałam ubraną piankę neoprenową, było mi zimno i ciało pokrywała gęsia skórka. Było ciemno, ale od plaży biło światło.
-Jeszcze jedna fala! - zawołał do mnie John. Po raz 10!
-Już to mówiłeś! Ale okey! Pokaże ci jeszcze raz, jak się pływa w Australii!
-Luna! Jeszcze raz?! Proszę! Ostatni, obiecuję! - niebo zaczęło już szarzeć, a my nadal surfowaliśmy. Nie potrafiłam mu odmówić.
John złapał falę jako pierwszy i popłynął do brzegu. Następna była moja. Stanęłam na desce i dałam się ponieść.
Gdy dopłynęłam do brzegu, chłopak bił brawo. Teatralnie ukłoniłam się i przewróciłam oczami. Usiedliśmy na piasku i wpatrywaliśmy się w ocean, by po chwili zobaczyć
najpiękniejszy wschód słońca, jaki kiedykolwiek widziałam. Położyłam głowę mu na ramieniu i patrzyłam na niesamowity widok.
Siedzieliśmy na plaży jakieś półgodziny, po czym schowaliśmy deski do magazynku i postanowiliśmy pójść do domu.
-Jestem głodna... - zaskomlałam do ucha Johnowi, gdy mijaliśmy kuchnię.
-Całą noc się bawiliśmy, to co się dziwisz? - zapytał, śmiesznie poruszając brwiami. Zaczęliśmy się śmiać, ale śmiech zamarł nam na ustach, gdy zobaczyliśmy Liama i Zayna z zaszokowanymi minami. Zlustrowali moje ciało w rozpiętej piance i stroju kąpielowym. Brat zmarszczył brwi, a czekoladowooki nie potrafił oderwać wzroku od mojego płaskiego brzucha.
Odchrząknęłam znacząco, a on popatrzył mi w oczy i się... zarumienił! Spuścił zawstydzony wzrok, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-O której wczoraj skończyliście surfować? - przerwał niezręczną ciszę braciszek. - I już wracacie do wody? Nie za wcześnie? - obrzucił spojrzeniem nasze pianki.
-Dopiero skończyliśmy. - wyszczerzyliśmy się do siebie z Johnem. - A teraz chcemy coś zjeść, a następnie iść się zdrzemnąć.
-A czemu wy wstaliście tak wcześnie? - zapytałam chłopaków, którzy byli już ubrani i umyci.
-Nie mogłem spać.
-Alison zrzuciła mnie z łóżka. - powiedzieli równocześnie i zaśmiali się.
-Aha...
Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i jabłko, za to John wyjął z szafki spaghetti w kubku do szybkiego przygotowania. Wypiłam szklankę soku i wgryzłam się w jabłko.
-Wiesz, że surfowanie w nocy jest niebezpieczne? - zapytał Zayn z uniesionymi brwiami.
-Tak, ale...
-Więc dlaczego to zrobiłaś?
-Mieliśmy deski led-surfingowe... - zaczęłam się tłumaczyć, ale przerwał mi John.
-Nie zachowuj się jak jej ojciec, to jego zadanie. - poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Popatrzyłam na Zayna. Miał napiętą sylwetkę i spuszczoną głowę. Podałam mu owoc, a on odruchowo je chwycił.
-Dojedz. Ja już nie jestem głodna. - wyszłam z kuchni i szybko pobiegłam do swojego pokoju.
Zamknęłam drzwi na klucz i zsunęłam się po nich.
Nie wiem, ile tam siedziałam, ale cała zdrętwiałam. Chłopcy dali mi spokój i byłam im za to wdzięczna. Wstałam i wyjęłam z walizki czystą bieliznę i za dużą koszulkę. Wzięłam szybki prysznic i zwinęłam się w kłębek na łóżku.
~Oczami Louisa~
Zszedłem na śniadanie w wyśmienitym humorze. Z łóżka wywabił mnie piękny zapach i świadomość obecności zabawnej dziewczyny w tym samym budynku, w którym przebywałem. W kuchni zastałem wszystkich oprócz Luny i Johna. I to Zayn długo śpi...
Zająłem miejsce obok Eleanor i popatrzyłem prosząco na Nialla, który miał przed sobą kilka bułek. Blondyn niechętnie oddał mi jedną i podał masło orzechowe.
Wszyscy siedzieliśmy w kuchni nad kubkiem herbaty, gdy do pomieszczenia wszedł zaspany John.
-Luna już wstała? - ziewnął przeciągle.
-Jeszcze nie. - odparł markotny Liam i w tamtym momencie usłyszeliśmy kroki.
-John mogę pożyczyć auto? - westchnęła. - Tak wiem, tu obowiązuje ruch prawostronny.
-W garażu wiszą kluczyki. A gdzie się wybierasz?
-Do szpitala. - Zayn poderwał się z krzesła i zaczął dokładnie oglądać siostrę dookoła. - Moja znajoma z dawnych czasów jest w Long Beach Memorial Medical Center. Dobrze się mną opiekowała. - uśmiechnęła się do wspomnień.
-Pojechać z tobą? - Alex uśmiechnął się do niej z błyskiem w oku.
Dziewczyna pokręciła głową zatopiona w myślach. Później odwróciła się na pięcie i wyszła. Wszyscy spojrzeli po sobie i wzruszyli ramionami.
-Kto ma ochotę na spacer? - zawołałem i po chwili wszyscy oprócz Liama, Danielle i Nialla byli chętni.
-My idziemy po jakieś zakupy spożywcze. Jestem głodny! - zaskomlał blondyn, a my się zaśmialiśmy.
Chodziliśmy wzdłuż plaży i chlapaliśmy się wodą. Harry wrzucał Vivien do wody, Zayn nosił Alison na plecach, Michael z Kai'em tańczyli Jezioro Łabędzie, a John ich filmował. Alex gadał z kimś przez telefon o jakimś kocie. A my z Eleanor staliśmy w oceanie i patrzyliśmy na wszystkich z bezpiecznej odległości.
-Potrafisz ich znosić, gdy tak paskudzą? - zapytała dziewczyna, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Kogo?
-Chłopaków z zespołu.
-Zazwyczaj bawię się z nimi. - uśmiechnąłem się do niej. - Ale jak nie ma Liama, to ja jestem "tym" rozsądnym.
Dziewczyna pokiwała głową i nad czymś zaczęła się zastanawiać, o czym świadczyła zmarszczka na jej czole.
-Pasują do siebie. - posłałem jej pytające spojrzenie. - Liam i Danielle.
Mimowolnie wzdrygnąłem się. Coś nie pasowało mi w tamtej dziewczynie. Miałem złe przeczucia.
-Dlaczego tak myślisz?
-On śpiewa, ona tańczy. On jest gwiazdą, ona zaczyna studia i tańczy na koncertach. Oboje są rozsądni... - ale ona nie jest Luną dla Payne'a i nie zaakceptowałbym jej. Miałem wrażenie, że dziewczyna chciała wykorzystać Liama.
-Być może. Przepraszam, ale idę teraz pomóc biednej Vivien w walce z Loczkiem. - posłałem jej wymuszony uśmiech i ruszyłem w stronę przyjaciół.
Wróciliśmy do willi po jakiś trzech godzinach cali mokrzy. Każdy szybko pobiegł się w kierunku swojego pokoju, by się przebrać.
Gdy wróciłem do salonu, zastałem Liama przed telewizorem. Właśnie zaczynały się wiadomości. Usiadłem obok niego i po chwili pojawili się pozostali chłopcy, a dziewczyny poszły coś ugotować.
-Wiadomość z ostatniej chwili! W centrum Los Angeles zdarzył się ogromny wypadek samochodowy. Zginęło 20 osób na miejscu, a około 40 jest rannych. Aktualnie zabierani są do pobliskich szpitali...
Liam poderwał się z miejsca i chwycił telefon. Wybrał numer do Rudej i dał na głośnomówiący.
-Halo? - usłyszeliśmy zachrypnięty męski głos.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
Przepraszam! Nie miałam czasu ani pomysłu, jak pisać :( Do tego klawiatura mi się psuje :( Nie wiem, kiedy pojawi się następny :( Mam nadzieję, że ten rozdział się spodoba :D Dzięki za wytrwałość :*
Pozdrawiam
Luna :D