piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 34

Rozdział 34

~Oczami Liama~

-O której ten koleś ma się tu zjawić? Jestem głodny - zajęczał Niall siedzący na ławce naprzeciw mnie.
-Za chwilę powinien tu być. - powiedział Zayn.
Byliśmy w małym parku, gdzie było mniej ludzi. Alison przytulała się do Zayna, a Vivien do Louisa. Kai, John i Michael stali w kółeczku nieopodal nas. Pilnowali, by jakieś psychofanka nas nie zobaczyła. Kochamy swoich fanów i wiele im zawdzięczamy, ale czasami są naprawdę uciążliwi. Alex gadał z Harry i Eleanor. Danielle siedziała obok mnie i niby przypadkowo wielokrotnie dotykała. Wiedziałem, że robiła to umyślnie, żeby wkurzyć Lunę i nas skłócić. Wolne żarty.
Ruda siedziała obok Nialla i wbijała wzrok w dłonie, całkowicie nas ignorując. Nie zwracała uwagi ani na rozmowy, ani na przechodniów. Coś ją gnębiło. Już miałem zapytać, czy wszystko u niej w porządku, gdy zerwała się z miejsca. Zaczęła chodzić niespokojnie w kółko z pustym wzrokiem skierowanym w przestrzeń. Wszyscy przyglądaliśmy się jej w ciszy.
-Wszystko okey?
-Tak. - westchnęła. - Przypomniałam sobie o wizycie kontrolnej w szpitalu. - skłamała, co wyczułem podświadomie.
-A tak naprawdę? 
Już otwierała usta z zamiarem wypowiedzenia kolejnych kłamstw, ale przeszkodziło jej w tym pojawienie się jakiegoś mężczyzny, który dziwnie się patrzył na Zayna.
-Nazywam się Morgan Spurlock. To ja znalazłem telefon pod szpitalem. - Powiedział facet w średnim wieku i popatrzył z ciekawością na resztę naszego zespołu.
-Zayn Malik. Brat właścicielki zguby. - uścisnął dłoń mężczyźnie.
-Z One Direction, prawda? - facet uśmiechnął się tajemniczo.
-Tak, chce pan autograf dla córki? - zapytał Harry z kpiącym uśmiechem.
-Nie jest mi potrzebny. Ona woli The Vamps. - uśmiechnął się ironicznie do Harry'ego, a ten się skrzywił. - Chcesz odzyskać telefon? - zwrócił się do Zayna, a Ruda pokiwała entuzjastycznie głową, po wcześniejszym zamyśleniu nie było śladu. 
Gdy Luna miała w dłoni swój telefon, Morgan przywołał naszą piątkę do siebie.
-Mam dla was propozycję nie do odrzucenia.

~Oczami Luny~
Zostawiłam wszystkich w parku, mówiąc Aleksowi, że muszę coś szybko załatwić. Chłopak chciał iść ze mną, lecz nie pozwoliłam mu na to.
Musiałam przemyśleć, co robić dalej. Nie zostałam zgwałcona, tego byłam pewna. Lecz nasuwało się kolejne pytanie, kto był ze mną w barze i podał mi narkotyki? Mogły być groźne przy lekach, które zażywałam regularnie. Skierowałam się w stronę postoju taksówek i pojechałam do szpitala, w którym pracowała lekarka, która opiekowała się mną w Australii. Napisałam bratu, by się nie martwił i że spotkamy się za jakieś półtorej godziny.
Siedziałam w poczekalni i czekałam na wyniki. Gdyby nie moja historia choroby i znajomości z lekarzami, siedziałabym tu co najmniej cztery godziny. Po 50 min z gabinetu wychyliła się znajoma twarz kobiety i zaprosiła mnie do środka.
Gdy wyszłam z gabinetu, moje ręce drżały. Chłopcy mieli rację. To nie była pigułka gwałtu. Tylko coś znacznie gorszego. Środki psychoaktywne, które wywoływały halucynacje i stany lękowe. Bez tego miałam pod górę. Na szczęście leki, które dostałam w szpitalu, zmniejszyły zakres działania narkotyku. Po prostu używka tak jakby restartowała mój mózg. Czyli odblokowała wspomnienia, których nie chciałam pamiętać.

Znalazłam resztę naszej grupki w centrum, przy Alei Gwiazd. Brakowało tylko zespołu brata. Zakradłam się do Michaela, wskoczyłam mu na plecy i zakryłam oczy.
-Gdzie byłaś? - zapytał Alex, uśmiechając się lekko.
-A czy to ważne? Ważne, że jestem tutaj teraz. - wyszczerzyłam się - A gdzie nasz ukochany zespół?
-Poszli na spotkanie z Morganem. Okazało się, że to producent filmowy. - uśmiechnęła się Alison.
-Więc John... Prowadź po najlepszych miejscach w LA!

Wieczorem, gdy wrócili chłopcy w świetnych humorach, rozpaliliśmy ognisko. Piekliśmy pianki w ogniu i śpiewaliśmy. Wszyscy oprócz mnie pili wino lub piwo. Ja popijałam sok winogronowy, gdyż moje leki nie współgrały z alkoholem.
Przyjaciele przerzucili się na wódkę i po jakiejś godzinie zaczęli tańczyć dookoła ogniska. W pewnej chwili porwał mnie z miejsca Niall i zaczął kręcić dookoła. On i Liam chyba byli najbardziej pijani. 
Naszym śmiechom nie było końca. Czułam się, jakbym wypiła dwie butelki wina w pojedynkę. Coś musiało być w tym soku. Jak szybko pojawiła się ta myśl, w równym tempie zniknęła.
Tańczyłam w kółku z dziewczynami, gdy poczułam dłonie na biodrach. Odwróciłam się z uśmiechem i popatrzyłam Liamowi prosto w oczy, po czym zachłannie wpiłam się w jego usta.

Rano obudziło mnie łomotanie w głowie. Chciałam przewrócić się na drugi bok, lecz coś utrudniało poruszenie się. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i doznałam szoku. Obok mnie leżał nagi Liam Payne. Spojrzałam pod prześcieradło, którym byłam okryta. Też byłam naga. I w dodatku po wewnętrznej stronie uda miałam zaschniętą krew.

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo mnie nie było :(
Rozdział... szok! Sama nie wiedziałam, że to tak szybko się zdarzy. Co myślicie? Proszę o opinie w komentarzach :D
Jeśli będzie dużo komentarzy (więcej niż 5), rozdział pojawi się w okresie dwóch tygodni :P
Pozdrawiam
Luna :D