piątek, 1 stycznia 2016

Przenosiny!

Oficjalnie ogłaszam przenosiny opowiadania na WATTPAD. Jeśli ktoś nie ma tam konta, zachęcam. Wiele fanfiction, łatwy kontakt z autorami i powiadomienia bezpośrednie, co ułatwia bycie na bieżąco z opowiadaniem. Zachęcam do dalszego czytania moich wypocin.
Kocham Was <3

Rozdział 38

Rozdział 38

Ruszyłam w stronę szatni. Ledwo widziałam na oczy, byłam tak zmęczona. Marzyłam o łóżku. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 22:32 Zanim dotrę do domu, będzie północ. I o czwartej pobudka. Jutro o szóstej rozpoczynały się próby i miały trwać do dwunastej. Później miałam ostatnie zajęcia z The Vamps przed ich trasą, na którą wyjeżdżali we wtorek.
Wzięłam krótki prysznic i założyłam świeże ubrania. Od początku nauki w Akademii zawsze miałam przy sobie jakieś na zmianę. Słaniałam się na nogach i kręciło mi się w głowie, gdy wchodziłam po schodach, by wyjść z budynku. Nagle usłyszałam czyjeś przyciszone głosy, które wydawały mi się być znajome.
-Masz być dla niej wredny i sprawdzić jej charakter. Nie chcemy ludzi, którzy odpuszczają w połowie. Będziesz jej mentorem w Lavinie, więc nie pokpij zadania.
-Oczywiście, mamo.
Uznałam to za majaki ze zmęczenia. Popchnęłam drzwi na zewnątrz i skierowałam się do wyjścia z terenu szkoły. Nagle zrobiło mi się słabo, a w następnej chwili zemdlałam.
Poczułam coś zimnego z tyłu głowy. Uniosłam powieki i rozglądnęłam się dookoła. Leżałam na jakiejś kanapie w nieznanym mi miejscu. Luksusowym miejscu. Pomimo zmroku i otępiałego umysłu mogłam dostrzec piękno tego miejsca. Dominowała czerń i biel, wszystko było urządzone w stylu nowoczesnym. 
-Leż spokojnie. - usłyszałam, gdy próbowałam się podnieść. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Cartera.
-Co tutaj robisz? - spytałam głupio.
-Mieszkam? - uniósł brwi z kpiącym uśmieszkiem.
-Inaczej. Co JA tu robię?
-Leżysz. Nie widać? - a myślałam, że polubię tego gościa. Wolne żarty.
-Co się stało?
-Olśniłem cię do tego stopnia, że zemdlałaś. - teraz szczerzył się do mnie.
-Która godzina? - zamknęłam oczy i położyłam dłoń na nich. Strasznie szumiało mi w głowie.
-Jest druga w nocy, a jeśli szukałabyś telefonu, to leży na szafce. Wypadł, gdy zbierałem cię ze schodów. - zamyślił się na chwilę, a następnie spojrzał na mnie. - Jak się czujesz? Boli cię coś? Jak cię znalazłem, to byłaś strasznie blada i zimna. Wręcz lodowata, jakbyś tam leżała trzy godziny, a nie minuty.
-Jest okey. Muszę już iść. - spróbowałam się podnieść, ale zakręciło mi się w głowie i znów wylądowałam na kanapie.
-Nie ma mowy.

Skończyło się na tym, że o czwartej Carter odwiózł mnie do domu, bym mogła zabrać rzeczy i się umyć. 
Gdy dotarłam do Akademii na próbę, byłam niemal spóźniona. Jak na złość autobus nie przyjechał i musiałam biec, by się nie spóźnić. Wbiegłam do szatni i szybko się przebrałam w dres i koszulkę Liama, którą mu zabrałam w pierwszy dzień znajomości. Na auli znalazłam się wraz z wybiciem przez zegar szóstej rano. Odetchnęłam głęboko. Zdążyłam.
-Punktualna, jak zawsze. - uśmiechnęła się pani dyrektor, która mijała mnie w drzwiach.

Tańczyłam źle. Tragicznie. Nie miałam już siły, a zostało jeszcze półgodziny prób. Dzisiaj zajmowaliśmy się wspólnym układem końcowym. Następnych kilka prób miało być indywidualnych. Ja miałam mieć próby z Carterem. Nie mogę się doczekać. Trzy długie godziny w jego obecności.
-Nie było najgorzej, ale mogło być lepiej. - Choreografka siedziała na widowni z megafonem w dłoni. Jej mina wyrażała niezadowolenie. - Jutro nie ma prób, ale wszyscy bez wyjątku mają zjawić się na zajęciach w Akademii. We wtorek zaczynamy próby samodzielne. Plan rozdam jutro. Rozejść się.

-Możesz być pewna, że będziemy ćwiczyć w wolnych chwilach. - Brad uśmiechał się do mnie. Siedzieliśmy na kanapach w salonie The Vamps. Zamiast dzisiejszego treningu zamówiliśmy pizzę i graliśmy na Playstation. W końcu nie zobaczymy się przez bite osiem miesięcy.
-I pilnować Ci brata. 
-I Liama. - Connor suszył zęby. Miał ładny uśmiech... Chwila... 
-Co?!
-Jesteśmy ich supportem w trasie, więc gdzie my, tam i oni. Wiedziałaś o tym, no nie? - James uniósł brwi.
-Tak. No przecież. - wymusiłam uśmiech. Jadą w trasę i mi nie powiedzieli? Zabolało.
-Wygrałem! - krzyknął Tristan.
-Co?! Nie! Oszukiwałeś!
-Wcale, że nie! Nie chcieliście grać, a ja tak! Jesteście zazdrośni i nie umiecie przegrywać!

~Oczami Liama~

Gdy wróciliśmy do domu było po pierwszej. U dziewczyn wszystkie światła były przygaszone. Jutro zobaczę się z Luną. W ostatnim czasie w ogóle nie spędzaliśmy czasu razem. Głównie się mijaliśmy. Wraz z chłopakami przygotowywaliśmy się do trasy koncertowej, a Luna chodziła do Akademii, a później prowadziła zajęcia w Studiu. Miała dopiero 18 lat, a była bardziej samodzielna niż niektóre trzydziestolatki. Do tego wszystko osiągała sama, bez niczyjej pomocy. Zwołuje świat. 
Wszedłem do swojego pokoju, rzuciłem torbę pod ścianę, a sam padłem jak długi na łóżko. Byłem wykończony.
-Au... - usłyszałem stęknięcie i znów byłem na nogach. Jakaś psychofanka znów włamała się do willi? Wyjąłem telefon, by zadzwonić na policję i wtedy zobaczyłem rude włosy. Luna. Odetchnąłem z ulgą.
-Hej - wymruczała sennie i przeciągnęła się jak kotka. - Czekałam na Ciebie.
-Słodko - uśmiechnąłem się do niej. Zdjąłem koszulkę i spodnie, po czym wpełzłem do łóżka. Przytuliłem ja do siebie i pocałowałem w ramię. - Pogadamy rano.

Siedziałem przy stole i przeglądałem jakąś gazetę. Było po ósmej rano, a Luna wciąż nie wstała. O dziewiątej musiałem wyjść na próbę i chciałem wcześniej porozmawiać z dziewczyną. Pozostali nadal odsypiali wczorajsze nagrania. Nagrywaliśmy nową płytę i musieliśmy się wyrobić przed wyjazdem w trasę, która rozpoczynała się jutro. Dzisiaj miałem kilka solówek do nagrania, a później musiałem się spakować. Będę cholernie tęsknić za Luną. Osiem miesięcy bez niej. Ale za dwa tygodnie 2 dni wolnego i powrót do Londynu.
Usłyszałem kroki na schodach, obejrzałem się i zamarłem. To nie była Luna, tylko jej duch. Miała ciemne cienie pod oczami i wyglądało na to, że schudła. Z kości na ości.
-Dobrze się czujesz?
-Dlaczego mi nie powiedzieliście o trasie? - tego się nie spodziewałem. Przecież cały Londyn był w billboardach, nie dało się ich nie zauważyć.
-Myślałem, że wiesz. Zayn...
-Nic mi nie powiedział. Wiesz, jak czułam się głupio, gdy dowiedziałam się od chłopaków z Vamps? Na dwa dni przed wyjazdem? - zrobiło mi się wstyd. Powinienem był ją złapać wcześniej i z nią pogadać.
-Przepraszam. - nie była zła, wyglądała raczej na zmęczoną i zranioną. Cholera. -Chodź tutaj.
Nie wiem, ile tak staliśmy wtuleni w siebie, ale wiedziałem, że ją kocham i będę za nią tęsknić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ktoś to jeszcze czyta? Jeśli tak to gratuluję i kocham <3 Więc jeśli jeszcze tu jesteś, to zapraszam na wattpad, bo tam opowiadanie jest publikowane na bieżąco :P ten rozdział pokrywa się tam z rozdziałem 40.
Dziękuję za wytrwałość
Luna :D

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 37

Rozdział 37

~Listopad~

Dni mijały jak z bicza strzelił. Ani się obejrzałam rozpoczęłam studia i wkroczyłam w prawdziwą dorosłość. Nie miałam czasu na nic. Biegałam od szkoły do studia, do willi The Vamps, a potem wracałam do domu, by się położyć i przebrać. One Direction pracowało nad filmem i widywaliśmy się tylko chwilami. Oni wracali do swojej willi, a ja mijałam ich w progu. Byłam dwa razy u lekarza i dowiedziałam, że wszystko jest w porządku. Po tamtej wizycie, która była miesiąc temu, nie miałam okazji, by pójść kolejny raz na kontrolę.
Od czasu od czasu kontaktowała się ze mną Karin i opowiadała mi o swoich podbojach. Gdyby nie studia, dołączyłabym do niej. Zwiedzała świat i czekała na wyniki konkursu tanecznego. Czasami miałyśmy identyczne myśli i mówiłyśmy równocześnie. Jak siostry.

-Hej siostra! Idziesz z nami na obiad? - minęłam na ulicy piątkę chłopaków i moje współlokatorki, które miały wolne. Szczęściary.
-Nie mogę. Wpadłam tylko po dokumenty, które są mi potrzebne na przesłuchania. - uśmiechnęłam się smutno. Ostatni raz jedliśmy razem obiad, gdy odwiedziła nas ciocia 3 tygodnie temu.
-Nie przemęczasz się za bardzo? - wychylił się Niall za Harry'ego, który go zasłaniał.
-Ona już taka jest. Non-stop w biegu. - Alison pokręciła z politowaniem głową.
-Jest okey. Wyniki są w porządku. - pomachałam się do nich i ruszyłam do budynku, który mogłam nazwać obecnie hotelem. 

-Te eliminacje są dla najlepszych uczniów naszej szkoły. Od wielu lat nie gościliśmy tutaj pierwszoroczniaka. - Pani dyrektor obdarzyła mnie tajemniczym uśmiechem. - Wyłonimy chłopaka i dziewczynę, którzy będą grali główne role, a reszta dostanie drugi plan. Najlepsi zwyciężą. 
-To zaczynajmy. - odpowiedział profesor Johnson, mój ulubiony nauczyciel w Akademii. Wymagający, wyśmiewny, ale potrafił czegoś nauczyć. Miał mniej więcej 35 lat i wyglądał zabójczo.
Tańczyłam najlepiej jak potrafiłam, ale z każdym ruchem czułam, że energia mnie opuszcza. Gdy skończyłam, chwiałam się na nogach i omal nie przewróciłam.
-Luna było dobrze, ale potrafisz lepiej. - powiedział nauczyciel ze zmarszczonymi brwiami. Ja tylko pokiwałam głową i niepewnym krokiem skierowałam się do zejścia ze sceny. Gdy dotarłam do schodów, potknęłam się i zaczęłam spadać. Przygotowałam się na bolesne spotkanie z podłogą, ale uchroniły mnie przed tym czyjeś ramiona. Podniosłam oczy i zamarłam.
-To Ty. - wyszeptałam. Przede mną stał chłopak, który w LA działał mi na nerwy. Miał talent, nie mogłam zaprzeczyć, ale charakter paskudny.
-O cóż za spotkanie. Wiedziałem, że na mnie lecisz już w Stanach, ale nie myślałem, że cię jeszcze zobaczę. - przyciągnął mnie do siebie bliżej, a ja zdałam sobie sprawę, że cały czas trzymam ręce na jego plecach. Szybko je zabrałam i odsunęłam od chłopaka. Przystojnego chłopaka. Jego piwne tęczówki obserwowały każdy mój ruch. Brązowe włosy były uniesione do góry, tworząc artystyczny nieład. Wąskie wargi otaczał starannie przystrzyżony zarost. A jego ciało... wow, dbał o siebie.
-Carter James, trzeci rok. - usłyszeliśmy, a on się spiął.

-Główne role dostają Jane Sasin i Robert Auston. Gratulacje! - biłam brawo razem ze wszystkimi i uśmiechałam się. Mam jeszcze cztery lata, żeby startować. - Resztę ról rozdamy za chwilę. A teraz niespodzianka. Przedstawienie odbędzie się 22 listopada, za dwa tygodnie. Uważamy was za najlepszych studentów, więc musicie dać z siebie wszystko. - Pani dyrektor zeszła z podwyższenia i zaczęła rozdawać scenariusze.
-Zagrasz siostrę głównego bohatera Amirę, która jest niemal idealna i zakochuje się w bracie głównej bohaterki, który jest złem wcielonym. - kobieta zwróciła się do mnie. - Te role są jednymi z ważniejszych.
-A kto będzie grał tego brata? - zapytałam z ciekawością.
-Carter. Wychodził po tobie na scenę. - Zapowiada się ciekawa współpraca.

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Poznajcie moje dobre serce xD
Dziewczynom, które skomentowały, dziękuję i proszę o kontakt na priv, mam dla nich małe info (prezent) :D
5 komentarzy = nowy rozdział
Pozdrawiam 
Luna :D

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 36

Rozdział 36

~Oczami Luny~

Wróciłam do kuchni i usiadłam przy wyspie. Ułożyłam głowę na rękach i zamknęłam oczy. Co ja zrobiłam? Całowałam się z Liamem i tego nie pamiętam. Przespałam się z przyjacielem mojego brata i tego nie pamiętam. Straciłam dziewictwo i tego nie pamiętam. Miałam wrażenie, jakbym zapomniała połowę swojego życia. Przynajmniej się zabezpieczyliśmy. 

Leżałam na blacie i wystukiwałam rytm piosenki, nad którą aktualnie pracowałam.
-You make me glow... - zanuciłam cicho i uśmiechnęłam się smutno.
-Ładnie śpiewasz. - usłyszałam Nialla. Uniosłam głowę i ponownie ją opuściłam.
-Taa... Dzięki. - mruknęłam.
-O co chodziło z tym na plaży? - nie odzywałam się, mając nadzieję, że odpuści i sobie pójdzie. - To nie była Danielle. To byłaś Ty. - powiedział cicho, a moje serce przyspieszyło swój rytm.
-O czym mówisz?
-Nie udawaj głupiej. Wiem, że Liam spał z Tobą, a nie tamtą wywłoką. - zamyślił się na chwilę. - Czyli był Twoim pierwszym?! - jego oczy rozbłysły.
-No w sumie tak. - mruknęłam, robiąc się cała czerwona.
-O rany! O rany! Od początku wiedziałem, że coś między wami będzie! Miałem cichą nadzieję, że zajmiesz miejsce wybranki Mode... - zasłonił ręką usta, zdając sobie sprawę, że powiedział za dużo.
-Wybranki Modestu? O co w ogóle chodzi z Modestem?
-Ja tobie tego nie powiedziałem, czaisz? - nadstawiłam uszy, szykując się na jakieś sensacyjne wiadomości. - Modest pomiata nami jak tylko zechce. Ma nad nami władzę, o jakiej fanom się nie śniło. Możliwe, że ściągnie nas do Londynu za kilka dni, bo dostaliśmy propozycję nakręcania filmu. Zayn nieźle się naszarpał, żeby mógł być z Alison, ale przy okazji wkurzył Modest na maxa. Kolejnemu może się nie udać. - mruknął smutny.
Siedziałam z otwartymi ustami i patrzyłam na Nialla zaszokowana. Tego się nie spodziewałam.
-O czym gawędzicie? - zapytał Zayn, wkraczając do kuchni. Podszedł do mnie i cmoknął głośno w policzek.
-O Modeście. - mruknęłam. - Miałeś zamiar mi powiedzieć?
-Nie ma o czym. - wzruszył ramionami. - Nie mają nade mną władzy. - uśmiechnął się zadziornie, a Niall zaśmiał się cicho. - Ale dziewczynom ani słowa. Szkoda je martwić.
-Nie ma problemu.

-Cokolwiek zrobiłem, przepraszam. - wyszeptał Liam do mojego ucha, gdy siedziałam samotnie nad basenem. Zmierzchało i oglądałam zachód słońca, mocząc stopy w basenie.
Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam, wcale nie byłam lepsza, zachowywałam się jak obrażone dziecko.
-Zapomnijmy. Wszystko jest okey. - uśmiechnęłam się szeroko, puszczając w niepamięć dzisiejszy poranek.
Chłopak podwinął nogawki spodni i usiadł obok mnie. Oparłam głowę o jego ramię i razem oglądaliśmy, jak słońce znika za horyzontem.
-Dziękuję, że jesteś. - chciałam pocałować go w policzek, ale obrócił głowę i nasze usta się zetknęły. Zaczęliśmy pogłębiać pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza i uśmiechnęliśmy się do siebie. W tamtym momencie dobiegły nas radosne okrzyki i oklaski. Odwróciliśmy się za siebie i zobaczyliśmy naszych przyjaciół szczerzących się w naszym kierunku.

-Wstawaj księżniczko... - usłyszałam szept Liama. Mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok. - Za trzy godziny mamy samolot, chcemy się pożegnać.
Zgodnie z przewidywaniami Nialla, zespół musiał wyjechać tydzień wcześniej i wrócić do Londynu. Alison, Vivien, Eleanor i wkurzona Danielle zdecydowały się jechać z nimi. Ja wiedziałam, że ten pozostały tydzień będzie jedynym wolnym czasem do Świąt, więc postanowiłam zostać i nacieszyć się słońcem w LA z Kai'em, Michaelem, Johnem i Alexem. Na początku chłopcy kręcili nosem, ale później przyznali mi rację. Tylko najpierw musiałam uspokoić, zazdrosnego o Alexa, Liama.
-Już wstaję. - wyczołgałam się z łóżka i podeszłam do komody, skąd wyjęłam dresy. Spałam w bieliźnie i koszulce Payne'a, którą postanowiłam zatrzymać. Wciągnęłam dresy i przeciągnęłam się. - Możemy iść. - pocałowałam go krótko w usta.

Tańczyliśmy w piątkę w klubie i po chwili dołączyli do nas kolejni uliczni tancerze. Po jakimś czasie z zwykłego tańca zrobił się konkurs popisów. Ludzie otoczyli nas kołem, a każdy z nas prezentował jakąś widowiskową figurę. Zdziwił mnie chłopak, który połączył breakdance z baletem. W tamtym momencie podziwiałam go, by w następnej sekundzie znienawidzić. Stanął naprzeciw mnie i popchnął w ramach tańca, by później umyślnie podciąć mi nogi. W samą porę uchwycił mnie Alex, inaczej byłabym na podłodze.
-Dupek. Mam nadzieję, że więcej go nie zobaczę. - mamrotałam pod nosem, gdy wychodziliśmy z klubu. Przez resztę wieczoru działał mi na nerwy.

-Jestem Luna! - przekrzyczałam muzykę. Z chłopakami codziennie chodziliśmy na dyskoteki lub do wesołego miasteczka albo kina. Tego dnia wybraliśmy się na imprezę na plaży. Spotkałam dziewczynę, która wyglądała bardzo podobnie do mnie, jakbyśmy były siostrami.
-Karin, dla przyjaciół Jane Daos. - uśmiechnęła się.

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Hejo! Co tam? Sorki, że tak późno :) Rozdział pisany na szybko :P I podkręcone tępo akcji xD Jak Wam się podoba?
Obwieszczenie: Jeśli nie będzie tu 5 komentarzy od różnych osób, to nie dodam następnego rozdziału. Wiem, że dla was to nie problem, bo jest tu was dużo więcej.
Przepraszam, że stawiam ultimatum, ale chciałabym zobaczyć też wasz wkład w bloga :D
Ps. Moim zdaniem Zayn zachował się jak dupek. Mówi, że nie chce być sławny i chce być normalnym dwudziestodwuletnim chłopakiem, a niecały tydzień później udostępnia swoje solowe piosenki. #Bulwers_na_Zayna
Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa (może być od śniegu) !!!
Pozdrawiam
Luna :D