piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 26

Rozdział 26

~Oczami Lori~
Siedzieliśmy wszyscy razem na kanapie, a Luna opierała się o stół z dwójką chłopaków z imprezy.
-Mam rezydencję w Los Angeles. Z dostępem do plaży. Spokojnie pomieści jakieś 15 osób, nawet więcej. - zaczął chłopak, chyba John. - Chcemy z chłopakami tam zabrać Lunę na dwa tygodnie, ale ona nie chce jechać bez przyjaciółek i brata. Głupie przyzwyczajenia - mruknął pod nosem, a my się zaśmialiśmy.
-Więc postanowiliśmy was zabrać ze sobą. - dokończył Alex.
-Kiedy? - zapytałam.
-W tę sobotę. Na dwa tygodnie.
-Odpada. Lecę z Erickiem posurfować do Francji. - popatrzyłam na Rudą, by wybadać jej reakcję. Jakby nie było odbiłam jej chłopaka.
-W porządku. - uśmiechnęła się do mnie. - A reszta? - spojrzała na pozostałych.
-Zadzwonię do managera. - oznajmił Zayn i wyszedł z pomieszczenia.
-Dziewczyny powinny mnie zastąpić. - wyszczerzyła się Vivien. - Nareszcie wakacje!
-Jeśli Zayn pojedzie, ja raczej też. - Alison też oczka się świeciły na myśl o oceanie blisko domu. Harry i Liam siedzieli jak na szpilkach, a Niall i Louis nerwowo chodzili po pomieszczeniu, nie mogąc się doczekać werdyktu managera.
Nagle do salonu wrócił Mulat ze skwaszoną miną. Usiadł na fotelu i schował twarz w dłoniach. Reszta zespołu zmarszczyła brwi.
-I co? - zapytał poddenerwowany Lou.
-Niestety, w tym czasie mamy jeden bardzo ważny wyjazd i Paul nie może nic z tym zrobić, więc przełożył dwa koncerty i trzy wywiady, żebyśmy mogli pojechać do LA z przyjaciółmi mojej siostrzyczki. - chłopcy zerwali się ze swoich miejsc i rzucili na Zayna. - Dobra, wystarczy wy moje małolaty. Raczej podziękujcie Johnowi, że nas zaprosili.
Wszyscy w piątkę wstali i otoczyli Johna, Alexa i Lunę, a my z dziewczynami obserwowałyśmy ich z rozbawieniem. Nagle wszyscy razem przytulili się do chłopaka, a Harry zaczął całować go po rękach.
-Ej spokój! - wyjęczała przez śmiech Ruda. - Zostawcie go, bo zmieni zdanie. - John popatrzył na nią jak na idiotkę.
-Jestem ich fanem. - powiedział z poker face'm, a jego kumple zwijali się ze śmiechu. - On też. - wskazał na Kai'a.
-Ogarnijcie się. - do akcji wkroczył tancerz z klubu. - Trzeba omówić szczegóły i tak dalej.
-Luna, możemy pogadać? - zapytałam cicho.
-Jasne.
Wyszłyśmy na korytarz, by w spokoju móc porozmawiać. Próbowałam się tłumaczyć Rudej,dlaczego jej nie powiedziałam o wyjeździe, ale ona nie chciała słuchać wyjaśnień.
-Ja go chyba kocham. - wyszeptałam, a ona mnie przytuliła.
-Wiem o tym od bardzo dawna. On ciebie też. Powiedział mi w szpitalu. - obdarzyła mnie promiennym uśmiechem. - Kiedy wyjeżdżacie?
-W niedzielę, w sobotę przylatuje tutaj. Spokojnie, zdążysz zrobić nam wykład. - wyszczerzyłam się do niej, a ona walnęła mnie w ramię.
-Spadaj.

~Oczami Harry'ego~
-O 15.45 mamy samolot, więc około 13 zbiórka tutaj. Pojedzie nas 14, nas 12 i jeszcze dwie inne dziewczyny Eleanor i Danielle, które będą czekać na lotnisku. Lot trwa 12 godzin. Jakieś pytania? - John siedział na fotelu i patrzył na wszystkich wyczekująco.
-Te dziewczyny są wolne? - zapytałem, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Tak Kochasiu, nie mają chłopaków, jeśli o to pytasz.
Wyszliśmy z chłopakami od dziewczyn około 23, ale czwórka przyjaciół Luny została i oglądali razem film. My mieliśmy następnego dnia rano wywiad, więc musieliśmy wracać do domu. Liam gotował się ze złości, widząc Lunę i Alexa siedzących razem na kanapie, a Zayn nawet tego nie zauważył, był tak zajęty Alison. Czasami było mi szkoda, że nie potrafiłem znaleźć dziewczyny, którą bym pokochał. Ale jeszcze nie czas, jak mówiła moja babcia.
Wszedłem do pokoju i po wykonaniu wieczornej toalety, położyłem się spać.
Dni leciały szybko i ani się obejrzałem, była sobota. Całe rano pakowaliśmy torby, a w południe zanieśliśmy je do willi obok.
Siedzieliśmy wszyscy razem i zajadaliśmy się pizzą, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Lori i Luna poderwały się z miejsca. Ruda posłała zadziorne spojrzenie przyjaciółce i poszła otworzyć drzwi, a niebieskowłosa usiadła na fotelu.
-Eric! Co ty tu robisz?! - zawołała, a Lori zachichotała. Patrzyliśmy na nią skonsternowani, a ona wzruszyła ramionami i nadal podśmiewała się pod nosem.
Po chwili wróciła do salonu, ciągnąc za sobą jej byłego chłopaka, który był czerwony.
-Harry, mogę cię prosić? - popatrzyłem na nią zdziwiony, ale posłusznie wstałem i stanąłem obok dziewczyny. - Eric, usiądź obok Blue. - mrugnęła okiem do dziewczyny, a ta zachichotała.
-Czego potrzebujesz od przystojniaka? - zapytałem rudowłosej i poruszyłem zabawnie brwiami.
-Robimy im wykład na temat bezpiecznego seksu. - wyszeptała mi do ucha. - Ale z jajem.
Uśmiechnęliśmy się do siebie głupkowato i zatarłem ręce. Wszyscy patrzyli na nas z rozbawieniem.
-Dzieci moje niedouczone. - zacząłem, a oni zgromili mnie wzrokiem. - Spotkaliśmy się tutaj dzisiaj, by przybliżyć wam kilka tematów. Po pierwsze - chwila ciszy - przed ślubem to jest grzech, ale was to nie dotyczy, bo już i tak to robiliście. - wszyscy wywali na mnie oczy, a później spłonęli rumieńcem. - Ale możemy się uchronić przed niepotrzebnymi konsekwencjami. - Luna szybko pobiegła do kuchni i przyniosła pudełko po ciastkach. Otworzyłem wieczko i zaśmiałem się. Zaplanowała wszystko. Wyjąłem pierwszą rzecz z pudełka. - To jest prezerwatywa, inaczej guma lub kondom. Chłopcy uwaga! To nakłada się na wasz "sprzęcik". - Eric przypominał buraka. - Niall to nie są baloniki, jak myślałeś.
-Ej! - krzyknął blondyn i zrobił naburmuszoną minę.
-Zademonstrować? - Luna zwijała się ze śmiechu i uniosła kciuki w górę.
-Nie! - wszyscy krzyknęli równocześnie.
-Po użyciu należy zrobić węzeł na końcu gumy. Zrozumiano? - zapytałem poważnym tonem, choć w środku śmiałem się do rozpuku z ich zdegustowanych min. - To jest płyn plemnikobójczy, ale może nie zadziałać, więc raczej na nim nie polegamy.
Wymieniłem im wszystkie sposoby antykoncepcji i gdy zapytałem, czy chcą wiedzieć coś jeszcze, jak jeden mąż odpowiedzieli, że wiedzą wszystko, co im do szczęścia potrzebne.
-Okey, to się rozumiemy, że nikt tu nie chce zostać młodym rodzicem? - skinęli głowami na pytanie Luny, a dziewczyna wyjęła jakiś koszyk zza kanapy i zaczęła go każdemu podsuwać, mówiąc "Bierz, ile potrzebujesz". Chłopcy niepewnie brali dwie, a dziewczyny po jednej. Gdy kolej przyszłam na mnie, zapakowałem kondomami kieszenie aż po brzegi.
-I tak przyjdziecie pożyczać. - mruknąłem pod nosem, a inni wybuchnęli śmiechem.
Gdy przyjechali znajomi Luny, oni także zostali obdarowani "prezentami". Zaśmiewali się z Rudej, że ona woli wrócić w pojedynkę niż później się tłumaczyć cioci.
-To przygodę czas zacząć. - krzyknął Alex i przytulił Lunę do siebie.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Jest z błędami, ale chyba dłuższy niż poprzedni :D Następny w poniedziałek. Dzięki za obecność i zachęcam do komentowania :) To naprawdę pomaga pisać i wymyślać ciąg dalszy :)
Pozdrawiam
Luna :D

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 25

Rozdział 25

-Hmm... Nie było jeszcze żadnego.
-A Liam? - zapytał Zayn, a ja spłonęłam rumieńcem.
-Jesteśmy przyjaciółmi, którzy czasem śpią w jednym łóżku. A poza tym Liam ma dziewczynę. - powiedziałam w ramach wyjaśnienia. Zrobiło mi się niedobrze, więc odetchnęłam głęboko, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia.
-Dziewczynę? Czy ja o czymś nie wiem?! - krzyknął oburzony Harry.
-Nie mam dziewczyny.
-Twoja DZIEWCZYNA przyszła dzisiaj do nieodpowiedniej willi i wypytywała o ciebie. - wzruszyłam ramionami, jakby mnie to nie obchodziło.
-To była moja KUZYNKA Sophie. Przeprowadziła się do Londynu i przyszła się przywitać, nie masz o co być zazdrosna. - powiedział wyprowadzony z równowagi chłopak. Wow! Udało mi się zdenerwować Pana Odpowiedzialnego. Pomimo tego poczułam ulgę i całe napięcie opuściło moje ciało.
-Nie jestem zazdrosna. - skłamałam. - Jesteśmy przecież TYLKO przyjaciółmi. - spojrzałam na niego wrogo.
Po chwili zauważyłam, że chłopcy nam się przyglądają. Zrobiłam się cała czerwona. Do cholery, czemu się tak czerwienię?!
-Gramy dalej, czy będziecie się tak gapić?
Chłopcy wyszli po 23, uprzednio sprawdzając czy nie potrzebowałam czegoś lub czy nie próbowałam się wymknąć z łóżka. Zayn podzielił się swoją nadopiekuńczością z innymi, grr... Za to Liam nie odezwał się do mnie do końca wieczoru. Może troszeczkę przesadnie zareagowałam na tamtą dziewczynę, ale Payne mógł mi powiedzieć o niej wcześniej. W końcu padłam z przemęczenia.
-Spadaj... - obudził mnie delikatny dotyk.
-Tak się wita człowieka, który pomoże ci wyzdrowieć? - usłyszałam czyjś aksamitny głos, lecz nie mogłam sobie przypomnieć czyj. Niechętnie otworzyłam oczy.
-Alex? Co ty tu robisz? - wychrypiałam.
-Przyszedłem do chorej koleżanki z pewną sprawą. - uśmiechnął się tajemniczo.

~Oczami Liama~
Chodziłem po domu i nie umiałem znaleźć sobie miejsca. Cały czas myślałem o Lunie. Była nieźle na mnie wkurzona. I mega zazdrosna o moją kuzynkę. Czyli zależało jej na mnie nie tylko jak na przyjacielu! Zacząłem skakać jak porąbany, a Niall mijający mnie w drzwiach do kuchni, popatrzył na mnie, jak na wariata.
-Chłopaki! Liam oszalał! - wydarł się na cały dom.
-Wcale nie! - krzyknąłem uradowany. Pobiegłem na górę i chwyciłem bluzę. - Idę do dziewczyn!
Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi Alison. Wpuściła mnie do środka, a sama ubierała płaszcz.
-Lori jest w pracy, Vivien śpi na górze, ja idę do Domu Mody, a Luna siedzi na górze z jej znajomym. - uniosłem brwi ze zdziwienia. - Ja uciekam, bo się spóźnię. Na razie, Liaś.
Dziewczyna wyszła, a ja poszedłem do pokoju Rudej. Siedziała na łóżku, a naprzeciwko niej wylegiwał się chłopak, który był w poniedziałek na imprezie. Stanąłem w progu i przysłuchiwałem im się, nawet mnie nie zauważyli, tak byli zajęci sobą.
-John ma tam chatę i zaprasza nas na 2 tygodnie. - powiedział uradowany chłopak.
-Sama nie wiem. Musiałabym wziąć wolne, a już tyle dni pracy opuściłam...
-Ale z Darrio gadał już Michael i zajęcia grupowe zostają zawieszone, bo on wyjeżdża do Sydney. A The Vamps się nie obrazi. Sprawy załatwione. Wystarczy się spakować i wpakować do samolotu.
Odchrząknąłem głośno, bo ich rozmowa zaczynała mi się coraz bardziej nie podobać. Oboje spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się głupkowato do siebie.
-Hej Liam. Co tam? - zapytała Luna beztrosko.
-Gdzie chcesz wyjechać? - zapytałem ostrzejszym tonem niż zamierzałem. Dziewczyna lekko się skrzywiła.
-Los Angeles. - odpowiedział za nią jej kolega. - Na dwa tygodnie.
-A dlaczego?
-Odpocząć. - westchnęła. - Może to dobry pomysł. Alex, kiedy wyjazd?
-W sobotę rano. Michael zabookował 5 biletów dla nas.
-Pojadę pod warunkiem, że moje przyjaciółki i One Direction też polecą z nami. - zagroziła, a ja popatrzyłem na zdziwiony.
-Spoko, luz. Z tego, co się orientuję, to dom Johna jest ogromny! Większy od tej willi. - uśmiechnął się promiennie do Rudej.
-Liam, wieczorem przyjdźcie z chłopakami do nas. Poznacie się z tamtymi i pogadamy o wyjeździe. - Luna uraczyła mnie pięknym uśmiechem i wyglądała, jakby wczorajsza sytuacja z Sophie się nie wydarzyła. Za to mnie obecność Alexa tak blisko dziewczyny doprowadzała mnie do szału.
-Okey. - wymamrotałem. - Ja przyjdę z tobą pogadać później. Na razie Mała.
Wróciłem do domu w złym humorze. Przeszedłem obojętnie obok bijących się Louisa i Nialla o marchewki, a normalnie już bym ich rozdzielał.
-Wieczorem idziemy do dziewczyn. - oznajmiłem beznamiętnie i ruszyłem do pokoju. Wziąłem prysznic i włączyłem Twittera. Odpowiedziałem na parę wiadomości od fanów i włączyłem strony plotkarskie. Przejrzałem artykuły na temat zespołu i z ulgą stwierdziłem, że nie było tam niczego na temat Carmary. Za to o Zaynie i Alison było aż zanadto. Opisywali ich poznanie, można było się pośmiać. Ponoć poznali się na naszym koncercie i dziewczyna jest wierną fanką zespołu. Dobre sobie.
Koło drugiej zszedłem do kuchni zrobić jakiś obiad dla wszystkich, ale skończyło się na tym, że zamówiłem chińszczyznę. Gdy jedzenie dotarło, razem z chłopakami zasiedliśmy przed telewizorem i włączyliśmy Myszkę Miki, bo przyjaciele chcieli poprawić mi humor.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Wyszedł nijaki. Dodaję dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie umiałam nic napisać ;/ Następny w piątek chyba, że 5 komentarzy od 5 różnych osób to wcześniej :D (mały szantażyk xD)
Pozdrawiam 
Luna :D

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 24

Rozdział 24

Wyszłam z łóżka i przeciągnęłam się. Nie potrafiłam przeleżeć całego dnia w łóżku. Zayn poszedł jakąś chwilę temu do Alison, a ja zostałam w pokoju. Zeszłam na parter opatulona kocem i przeglądnęłam zawartość lodówki. Burczało mi w brzuchu i próbowałam zagłuszyć głód jabłkiem, które znalazłam.
Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i przykryłam się porządnie cieplutkim materiałem.
Oglądałam jakiś głupi serial i trzymałam śpiącą Grey na kolanach, gdy moją sielankę przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam niechętnie i otworzyłam je. W progu stała dziewczyna z różowymi włosami i przypatrywała mi się uważnie. Miała może 16 lat.
-Jest może Liam? - zapytała niepewnie i w tamtym momencie rozpoznałam w niej dziewczynę z wczoraj. Zagotowało się we mnie.
-Niestety. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Mieszka w domu obok.
Zatrzasnęłam drzwi tuż przed jej nosem i wróciłam na kanapę.
Wgapiałam się pustym wzrokiem w ekran i tonęłam w nieprzyjemnych myślach. Liam spotykał się z taką małolatą i nawet mi nie powiedział. Bolało. Ale najbardziej bolało to, co sobie uświadomiłam dzień wcześniej. Zakochałam się w nim i po raz pierwszy od dłuższego czasu otworzyłam się przed kimś i byłam podatna na zranienia. A on nawet nie zdając sobie sprawy, rozkruszył moje serce w drobny mak.
Bezmyślnie wstałam i poszłam do kuchni. Podeszłam do zamrażarki i wyjęłam opakowanie lodów. Wróciłam na poprzednie miejsce i kontynuowałam oglądanie nudnych programów, zajadając czekoladowy przysmak.
-Luna! Co ty wyprawiasz?! Przecież masz gorączkę! - racja, zapomniałam. Odwróciłam się do Zayna, zrobiłam słodkie oczka i wpakowałam łyżkę pełną lodów do ust.
-Już mi lepiej. Oddaj! - krzyknęłam oburzona, gdy wyrwał mi jedzenie z ręki. Wyszedł z salonu, by po chwili wrócić z sokiem pomarańczowym i kilkoma tabletkami na dłoni.
-Połknij to. - polecił. - Dzwoniłem do Darrio i do jutra masz wolne. - chciałam zaprotestować, lecz posłał mi karcące spojrzenie. - To tylko cztery godziny zajęć. Dwie z The Vamps i dwie z twoją grupą. - wzruszył ramionami. - Jutro poczujesz się lepiej w czwartek wracasz do Studia.
-Dobrze Braciszku. - rzuciłam z przekąsem. - Mógłbyś coś dla mnie zrobić?
-Już się boję... Co potrzebujesz?
-Idź do willi i obczaj, kim jest różowowłosa. Proooszę!
-Ktoś tu jest zazdrosny... - zanucił Zayn pod nosem, a ja rzuciłam w niego poduszką.
Siedziałam w salonie od kilku godzin i oglądałam kreskówki. W ręku trzymałam kakao, a na kolanach siedział kot. Nagle usłyszałam trzask drzwi i jakieś szmery w domu. Odłożyłam kubek, mocniej opatuliłam się kocem i wpatrywałam się w wejście do salonu.
Podskoczyłam i Grey wbiła się w moje uda w panice, gdy One Direction wyskoczyło zza drzwi. Syknęłam z bólu i wzięłam kotkę na ręce.
-Co wy tu robicie? Nie macie co w domu robić?
-Przyszliśmy umilić ci czas.
Bawiliśmy się świetnie. Najpierw oglądaliśmy Top Model i nabijaliśmy się z jurorów. Później Louis i Niall zgłodnieli i bili się o marchewki, a ja przypatrywałam się im z uśmiechem.
-Gramy w butelkę? - zawołał wesoło blondynek. Wszyscy razem zgodnie pokiwaliśmy głowami. - Ja zaczynam! - zakręcił pustą butelką i wypadło na Tomlinsona. - Lou, powiedz nam łaskawie... hmm... widziałeś Hazzę pod prysznicem? - zapytał uśmiechnięty.
-Miliony razy, sam go raz zatrzasnąłem pod prysznicem.
-Harry, z iloma dziewczynami spałeś? - zapytałam chichocząc.
-Nie pamiętam. - westchnął - Ale żadna nie przyszła z reklamacją.
Wyszło wiele brudnych sekretów i śmiesznych historii z życia zespołu.
-Luna, z iloma chłopakami spałaś? - odgryzł się Harry. Udawałam, że się zastanawiam, a potem liczyłam palce. Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem...
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Jest oto rozdział pełen błędów :) Następny pojawi się w poniedziałek/wtorek (wyjazd do babci) :D Witam nowych czytelników! Dziękuję za komentarze xD
Pozdrawiam
Luna :D

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 23

Rozdział 23

Wstałam zmęczona, jakbym w ogóle nie położyła się spać. Głowa pulsowała mi nieprzyjemnym bólem, po raz pierwszy niezwiązanym z kacem. Zwlokłam się z łóżka i nie przebierając się z piżamy, zeszłam na parter.
Stanęłam w progu salonu oniemiała. Wszędzie walały się kubki po napojach i niedopałki po papierosach.
Przedarłam się do kuchni i otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do picia. Wyjęłam sok i zaczęłam szukać czegoś na ból głowy. Wzięłam dwa paracetamole i oparłam się o blat.
-Ty już na nogach? - zapytał zaspany Niall, stojący w progu. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się słabo. - Dobrze się czujesz? - podszedł do mnie i przyłożył rękę do mojego czoła. - Jesteś rozpalona.
-Nic mi nie jest, zaraz wracam do łóżka. A ty czemu nie śpisz? - odpowiedziało mi głośne burczenie brzucha blondyna. - Zrobić ci coś, czy dasz sobie radę?
-Dam sobie radę. Idź do łóżka, nie wyglądasz najlepiej.
-Dzięki. - prychnęłam i ruszyłam do pokoju. 
Było mi cholernie zimno. Wślizgnęłam się do łóżka i zagrzebałam się w pościeli. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy.
Obudziły mnie jakieś szmery w pokoju. Otworzyłam niechętnie oczy i rozejrzałam się po pokoju. Niedaleko drzwi stali w rządku chłopcy, a Zayn trzymał jakąś tackę. Posłałam im zaciekawione spojrzenie.
-Jako, że ostatnio zrobiłaś nam śniadanie i nic ci nie zostawiliśmy, my mamy dla ciebie śniadanie do łóżka. - wytłumaczył Zayn, a chłopcy się uśmiechnęli uroczo. 
-Jadalne? - zapytałam kpiąco, a oni entuzjastycznie pokiwali głowami. - Dziękuję.... A..psik!
-Ktoś tu się przeziębił.. - zanucił Harry. - Rozgrzać cię Maleńka? - śmiesznie poruszył brwiami, a ja się roześmiałam.
-Źle się czujesz? - zapyta zmartwiony braciszek. - Potrzebujesz czegoś?
-Herbaty z cytryną i miodem i mojego kochanego braciszka, który by się o mnie nie zamartwiał. Jak wyjedziecie w trasę, to będziesz codziennie dzwonił i sprawdzał mnie? - zapytałam sarkastycznie.
-Oczywiście. - odparł z urażoną miną.
Zapanowała lekko napięta atmosfera między nami. Niall, Lou i Harry uśmiechnęli się do mnie i cicho wycofali się z pokoju.
-Liam mógłbyś wyjść? Chciałbym porozmawiać z siostrą...

~Oczami Liama~
Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni zrobić herbatę dla Luny. Wczoraj nie mogłem jej znaleźć na imprezie i miałem wrażenie, jakby mnie unikała. Dzisiaj nie było wcale lepiej. Próbowała mnie ignorować i nie zauważać mojej obecności. Coś musiałem jej zrobić...
-Hej Kochaś, jesteś? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Vivien. Popatrzyłem na nią złowieszczo, a ona spojrzała na mnie wyzywająco. Podszedłem do niej i zacząłem ją łaskotać. Po chwili dołączyli do mnie Lou i Niall, a Viv płakała ze śmiechu i błagała o przerwę.
Puściliśmy blondynkę wolno i przybiliśmy sobie z chłopakami piątkę.
Podszedłem do szafek i wyjąłem herbatę, miód i cytrynę. Na blacie stał ulubiony kubek Rudej. Zrobiłem ulubiony napój dziewczyny i spojrzałem na zegarek. Raczej już wszystko sobie wyjaśnili.
Ruszyłem do pokoju przyjaciółki i delikatnie zapukałem w drzwi. Usłyszałem stłumione "proszę" i wszedłem do środka.
Luna leżała na łóżku wtulona w Zayna, a on delikatnie gładził ją po włosach. Mulat podniósł wzrok i skinął mi głową w podziękowaniu.
Cicho wycofałem się, uprzednio odkładając kubek z gorącą herbatą. Nie chciałem zakłócać rodzinnej atmosfery, ponieważ sam uwielbiałem towarzystwo kuzynów i kuzynek.
-Zayn, my idziemy do domu! - usłyszałem z dołu Nialla, pewnie był głodny.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy z chłopakami horror. Co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Film był niedorzeczny! Duch w Nike'ach? Albo Kraken z zegarkiem?
Naszą krytykę przerwał dzwonek do drzwi. Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Dobra, już dobra. Otworzę. - wstałem niechętnie i poszedłem otworzyć drzwi. - Sophie?!
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Króciutko, ale dodaję dzisiaj :D Błędy?! -> Obecne! xD Następny w czwartek :D Zachęcam do komentowania :)
Pozdrawiam 
Luna :D

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 22

Rozdział 22

Stałam jakiś metr od nich i czułam się zraniona. Mocno zraniona. Do Liama kleiła się jakaś laska, a on czule ją obejmował. Była dużo ładniejsza ode mnie. Miała czarne włosy i figurę modelki. Zayn był poruszony i szeptał z Alison, gorączko rozglądając się wokół. Schowałam się za jakimś wysokim chłopakiem, by mnie nie zauważył. Czułam się, jakby Liam wyrwał moje serce i walił po nim młotkiem. Odwróciłam się gwałtownie, czym zwróciłam uwagę kilku osób. Pobiegłam do kuchni, mijając tańczących ludzi. Wbiegłam do pomieszczenia i włączyłam czajnik, by przegotować wodę. Wyjęłam drżący dłońmi kubek z szafki i włożyłam torebkę z ulubioną herbatą. Czekałam, aż woda się przegotuje. W tym czasie w mojej głowie pojawiały się złe myśli. Potrzebowałam herbaty. I to bardzo.
-Luna, wszystko w porządku? - zapytał Louis, który nagle pojawił się obok mnie.
-Dziewięć i pół. - wyszeptałam. Oczy chłopaka rozszerzyły się gwałtownie, gdy zrozumiał, o czym mówiłam.
-Boże Luna. - zamknął mnie w swoich ramionach. Pomimo naszego początkowego wrogiego nastawienia, teraz czułam, że Lou mnie nie zawiedzie. Wtuliłam się w niego, co wcale nie pomogło.
-Gorzej. Muszę stąd wyjść - wyszeptałam płaczliwym tonem. Nie będę płakać!
Uciekłam, zostawiając oszołomionego chłopaka samego. Uciekłam, jak ostatni tchórz. Wybiegłam z domu, nie przejmując się ani butami ani kurtką. Biegłam przed siebie, zostawiając wszystko w tyle. Złamane serce również. Do jasnej cholery, przecież byliśmy tylko przyjaciółmi! Nie powinnam tak reagować. Lecz jakiś głosik mówił mi w głowie, że dla niego byłam przyjaciółką, a on dla mnie znaczył o wiele więcej. Zakochałam się w nim, uświadomiłam sobie po jakimś czasie szybkiego truchtu. 
Stanęłam nagle i rozglądnęłam się wokół. Coś usłyszałam. Nie poznawałam tej ulicy, więc odwróciłam się i pobiegłam w stronę, z której przybiegłam. 
Znowu jakiś przerażający dźwięk. Przyspieszyłam.
Kroki. Biegłam najszybciej, jak potrafię. Ktoś zaczął biec za mną.
Pędziłam w stronę jaśniejszych uliczek, aż dotarłam do ruchliwej ulicy niedaleko Big Bena. 
Obejrzałam się za siebie, lecz nikogo tam nie było. Odetchnęłam z ulgą.
Wracałam spokojnym spacerkiem do willi i było mi cholernie zimno. Wyglądałam jak dziwka w spódniczce, bluzce na ramiączkach i bez butów. Moje myśli oczyściły się, chociaż moje serce było rozbite. Nawet gdy nakryłam Lori i Erica, nie bolało tak bardzo, jak teraz. Czułam się zdradzona przez Liama. Przecież swojej przyjaciółce powinien powiedzieć o dziewczynie!
Postanowiłam zachowywać się, jakby mnie to nie ruszało i nigdy więcej nie spać z Payne'm w jednym łóżku.
Gdy dotarłam do domu, w środku dudniła muzyka, a ludzie tańczyli. Nie przejmowałam się specjalnie, gdzie tańczą moi przyjaciele. Poszłam do kuchni, wyjęłam pudełko z lekami i zażyłam dwie tabletki nasenne. Ruszyłam do mojego pokoju i po drodze pomachałam Louisowi, który się za kimś rozglądał.
Weszłam do mojego małego królestwa i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Podeszłam do łóżka i po prostu na nie wskoczyłam. Nawet się nie zorientowałam, kiedy odpłynęłam.

~Oczami Louisa~
Chodziłem po całym domu i szukałem Rudej. Dałem jej dwie godziny na uspokojenie się. Myślałem, o tym co mogło mieć wpływ na jej stan. Miałem wrażenie, że byli w to zamieszani Liam i ta jego "przyjaciółka".
Wróciłem do salonu i centrum imprezy. Luny nigdzie nie było. Już kierowałem się w stronę Zayna, który migdalił się z Alison (dali by sobie już spokój, bo rzygałem ich tą miłością i czułością), by powiedzieć mu o zniknięciu siostry, lecz wtedy ją zauważyłem. Pomachała mi ręką i pobiegła na górę. Wyglądała na zmarnowaną i nieszczęśliwą, chociaż próbowała to ukryć. Ruszyłem za nią, by zmusić ją do rozmowy.
Gdy dotarłem pod jej pokój, na całym korytarzu panowała cisza, ponieważ drzwi na końcu schodów były dźwiękoszczelne. Drzwi do pokoju dziewczyny były zamknięte na klucz. Uderzyłem pięścią w nie, lecz ani drgnęły.
-Luna, otwórz! - zawołałem. Odpowiedziała mi cisza. - Luna, wszystko w porządku?! - krzyknąłem spanikowany. Nie zrobiłaby sobie czegoś, prawda? Zacząłem się kręcić nerwowo i coraz mocniej walić w drzwi. Żadnej reakcji.
Zbiegłem na dół i szybko pobiegłem do kuchni. Na blacie leżały tabletki nasenne. Podszedłem niepewnie i sprawdziłem ilość na listku. 
Brakowało kilku.
Pobiegłem szybko do Alison i zapytałem o zapasowe klucze do pokoi na piętrze. Zaprowadziła mnie do skrytki i podała komplet.
-Co się dzieje Lou?
-Luna zamknęła się u siebie w pokoju i nie odzywa się. A w kuchni leżą tabletki nasenne i kilku brakuje. - oczy dziewczyny zrobiły się wielkie i wyrwała mi klucze z ręki i pognała na górę.
Szybko podszedłem do Dj i kazałem mu wyłączyć muzykę na chwilę.
-Jest tutaj jakiś lekarz? Student medycyny? - zapytałem z nadzieją.
Z tłumu wyszedł chłopak, którego przyprowadziła Luna. Chyba Alex. Wskazałem podbródkiem na schody, a on ruszył w tamtym kierunku.
Dałem znak chłopakowi przy sprzęcie i sam ruszyłem w kierunku stopni.
-Co jest? - za mną stali pozostali członkowie zespołu i patrzyli na mnie z niepokojem.
-Nie wiem. Luna... - nawet nie było mi dane skończyć, a Zayn i Liam popędzili na górę. Ruszyliśmy z chłopakami szybko za nimi.
Wpadliśmy do pokoju, gdy Alex sprawdzał tętno dziewczyny. Spojrzałem na Liama. Wyglądał, jakby zaraz miał się zagotować. Dlaczego? Bo widział, jak ze sobą gadali i był zazdrosny czy martwił się o Lunę? Podejrzewałem, że oba powody były prawdziwe.
-Śpi. Wszystko jest w normie. A widocznie nie chciała myśleć, więc wzięła leki nasenne. Dajcie jej odpocząć. - powiedział profesjonalnym tonem i wyszedł z pomieszczenia z obojętną miną. Usiadłem na łóżku obok dziewczyny i chwyciłem ją za rękę. Payne posłał mi wrogie spojrzenie.
-Ale mnie wystraszyłaś. - szepnąłem.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Udało mi się napisać, ale wyszedł tragiczny. Postaram się, aby następny był lepszy (wtorek/środa) :)
Pozdrawiam
Luna :D

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 21

Rozdział 21

Wyszliśmy z akademii z dokumentami w dłoni. Od 6 października zaczynamy studiować. To znaczy ja, Michael i Kai. Pani Craig (dyrektor akademii) powiedziała mi na osobności, że byliśmy najlepsi i w październiku mamy złożyć jakieś papiery.
Staliśmy w piątkę na chodniku i zaśmiewaliśmy się z żartów Alexa.
-Musimy to jakoś uczcić! - zawołał nagle Mike.
-Chodźmy do mnie. Zmówimy jakąś pizzę, kupimy szampana? - zaproponowałam, a pozostali skinęli głowami. Ruszyliśmy w stronę mojego miejsca zamieszkania, zaśmiewając się do łez.
Otwierałam drzwi moim kompletem kluczy, cichutko chichocząc. Zostawiliśmy kurtki w przedpokoju i skierowaliśmy się do salonu, gdzie było ciemno i cicho. Podejrzanie cicho.
-Hej, jest ktoś w domu?! - zawołałam i włączyłam światło.
-Niespodzianka! - na środku pomieszczenia stały dziewczyny, 1D i The Vamps. Razem z chłopakami stanęliśmy jak wryci.
-To ty... Ty... Kumplujesz się... Z... One Direction... i The Vamps...? - jąkał się Kai.
-Yhy... Tak jakoś wyszło. - wzruszyłam ramionami. - Widocznie nie czytacie gazet plotkarskich. - zakpiłam.
Podeszłam do obu zespołów i przytuliłam się do Zayna.
-Mój brat, Zayn Malik. Dzięki niemu poznałam resztę zespołu. A chłopaków z The Vamps uczyłam breakdance'u. Później miałam być ich choreografką, lecz zrezygnowałam, co wyszło im na dobre. - wyszczerzyłam się do Brada.
-Nie kłam. - skarcił mnie chłopak. - Byłabyś świetna. Ale przynajmniej nadal nas uczysz. - pokazał mi język.
-A to moje przyjaciółki. Fioletowa to Alison, blondyna to Vivien, a ta z niebieskimi to Lori. - zwróciłam się do chłopaków stojących w progu. - Ekipa. Ci przystojniacy to Michael, Kai, John i Alex.
Wszyscy zaczęli się witać, a ja niespostrzeżenie pobiegłam do pokoju się przebrać.
-Nie byłem przy tobie pół dnia, a już lgną do ciebie faceci. - usłyszałam Liama.
Odwróciłam się do niego, mając na sobie tylko bieliznę. Taksował mnie spojrzeniem, a ja się zarumieniłam i podeszłam do szafy. Wyjęłam czystą bieliznę, niebieską spódnicę do połowy ud i bluzkę na ramiączkach z motywem kwiatowym. Szybko pobiegłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Odświeżyłam się szybko i ubrałam. Rozczesałam włosy szczotką i sprawdziłam efekt.
-Może być. - mruknęłam do siebie i zbiegłam na dół, ciągnąc za sobą Payne'a, który siedział na moim łóżku i czekał na mnie.
Przez ten moment, kiedy nas nie było, chłopcy ustawili w rogu stolik, a przy nim 2 kanapy i 4 fotele. Na jednym siedział Zayn z Alison na kolanach i się całowali.
-Wynajmijcie sobie jakiś pokój. - rzuciłam w ich stronę, a dziewczyna poderwała się na nogi cała czerwona.
Liam ruszył w stronę Nialla, który zamawiał pizzę, a ja powędrowałam do Alexa, który samotnie stał w rogu ze swoim telefonem. Cichutko podeszłam do niego i wyjęłam mu urządzenie z ręki. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się ciepło.
-Czekałem na ciebie. Gdzie zniknęłaś?
-Byłam się przebrać. - uśmiechnęłam się. - Czemu sam stoisz? Przyjaciele cię olali?
-Trochę. John zaleca się do Lori, - no tak, dwójka surferów. - Kai gada z Vivien i The Vamps, jest wielkim fanem. Michael uczy Nialla tańczyć. A ty dlaczego nie jesteś z chłopakiem?
-Chłopakiem? - zapytałam skonsternowana.
-Liam. Oboje zniknęliście w tym samym czasie. - mrugnął do mnie okiem, jakby on wiedział coś, czego nie wiedzą pozostali. - Nie możecie się od siebie oderwać, co? - poruszył śmiesznie brwiami.
-Tak właściwie, to nigdy nie mamy ochoty się rozłączać. No wiesz, o co chodzi. - szepnęła konspiracyjnie, a on miał oczy jak spodki. Pochyliłam się nad nim i przygryzłam wargę, by się nie roześmiać. Jego mina = bezcenna. - Żartowałam, jesteśmy przyjaciółmi.
Poszłam do kuchni, zostawiając oniemiałego Alexa w salonie. Na wyspie, na środku pomieszczenia stało jedzenie przygotowane na imprezę. Było go o wiele za dużo jak na nas, nawet z głodnym blondynem. Na blacie stały tace z plastikowymi kubka, a lodówka była pełna wódki.
-Impreza jak się patrzy. - mruknęłam pod nosem, szukając jakiegoś soku. Ruszyłam do spiżarni i wzięłam sok limonkowy. Wypiłam pół szklanki i usiadłam na krześle barowy przy wyspie. Zaczęłam się zastanawiać, jak będą wyglądały zajęcia w Akademii. Miałam nadzieję, że obejdzie się bez wrednych nauczycieli i pustych dziewczyn. Ale przynajmniej znałam kogoś, z kim będę studiować.
Z rozmyślań wyrwała mnie głośna muzyka z salonu. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam wielki tłum ludzi. Większości osób nie znałam, ale kilka skojarzyłam z klubu, w którym pracowała Vivien. Przepchnęłam się przez tłum do przyjaciół i gdy wreszcie dostałam się do nich, stanęłam, jak wryta.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Jest rozdział krótki i z błędami, ale jest :P Następny pojawi się jutro lub w poniedziałek xD Dziękuję za komentarze i witam nowych czytelników.
Pozdrawiam
Luna :D

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 20

Rozdział 20

-Najpierw będziecie tańczyć pojedynczo, wtedy wyłonimy 20 dziewczyn i 20 chłopaków. Reszty dowiecie się później. - powiedziała dyrektorka Royal Academy of Music. - Na ten wydział jest chętnych ponad sto osób, a wybierzemy 20, więc będą to najlepsi z najlepszych. Do roboty!
Wywoływali po kolei nazwiskami, a kandydaci siedzieli jak na szpilkach. Ja usiadłam na podłodze w kącie poczekalni i rozciągałam się, rozglądając się po pomieszczeniu. Nagle zauważyłam znajomą osobę, podążającą w moją stronę. Szybko wstałam i przytuliłam chłopaka.
-Gdzie byłeś? Nie zauważyłam cię wcześniej. - spytałam Michaela, gdy odsunęliśmy się od siebie.
-Z kolegami ze szkoły. Stoją przed wejściem i trzymają za mnie kciuki. - wyszczerzył ząbki. - Zdenerwowana?
-Nie za bardzo. Jeśli mam się dostać, to się dostanę. Nic na siłę. A ty?
-Jak cholera. - pochylił się do mnie i zaczął szeptać. - Drugi etap to taniec w parach. Wybierają ci muzykę, a ty musisz się dostosować z partnerem.
-Skąd wiesz? - zapytałam szczerze zaciekawiona. Pociągnęłam go za rękę i usiedliśmy na podłodze.
-Ma się swoje wtyki. - rozmawialiśmy chwilę, gdy zostało wywołane nazwisko Michaela. Pokazałam mu, że trzymam za niego kciuki.
Miałam zamknięte oczy i czekałam, aż chłopak wyjdzie, by zapytać go, jak mu poszło. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i poderwałam się z miejsca, czym zwróciłam na siebie całą uwagę pomieszczenia.
-Luna Carmara, zapraszamy.
Ruszyłam pewnym krokiem za nauczycielką, mijając się po drodze z Mike'm. Weszłam do sali i podeszłam do radia. Podałam pendrive z muzyką i stanęłam na środku parkietu. Muzyka zaczęła grać, a ja popłynęłam wraz z nią.
Tańczyłam po swojemu, bez żadnej koncepcji, po prostu dałam się ponieść. Gdy skończyłam, jury coś zapisywało. Później zadali mi kilka pytań i kazali czekać do 15 na ogłoszenie wyników. Spojrzałam na zegarek. Była 11:02. 
Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Mike, który siedział na ławce.
-Czekałem na ciebie. Jak ci poszło?
-Chyba dobrze, a tobie?
-Też. - uśmiechnął się. - Mamy czas do 15, idziemy coś zjeść?
-Pewnie, umieram z głodu.
Byliśmy w knajpce naprzeciwko akademii z przyjaciółmi Cardozy. Wszyscy byli innej narodowości. Kai był Indusem i także brał udział w przesłuchaniach, John był Amerykaninem, a Alex Brazylijczykiem. Porównywaliśmy kontynenty, na których mieszkaliśmy z Europą. Mieliśmy niezły ubaw. Śmialiśmy się tak głośno, że ochrona wyrzuciła nas z kawiarenki.
-Luna, surfowałaś kiedyś? - zapytał pogodnie John.
-W Sydney mój były chłopak był instruktorem i mnie nauczył. - uśmiechnęłam na wspomnienie naszych lekcji. - A ty pływałeś w USA?
-Wygrałem zawody stanowe. - uśmiechnął się. - W te wakacje lecimy posurfować! Wszyscy razem! - wybuchnęliśmy śmiechem. - No co? - pokręciliśmy głowami z politowaniem i weszliśmy do akademii. Zostało 20 minut do wyników. Zostawiliśmy Alexa i Johna na parterze, a my w trójkę pobiegliśmy do poczekalni.
Równo o 15 główna organizatorka wywiesiła dwie listy z 40 nazwiskami. Nie pchaliśmy się, ponieważ i tak prędzej czy później byśmy się dowiedzieli. Poczekaliśmy, aż wszyscy odeszli. Sprawdziłam listę przyjętych dziewczyn i odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na chłopaków, a oni skakali jak pacjenci szpitala psychiatrycznego. Też się dostali. Dołączyłam do nich, a wszyscy pozostali w pomieszczeniu, patrzyli na nas, jak na idiotów. Nagle usłyszeliśmy głośne chrząknięcie.
-Rozumiem, że się cieszycie, ale proszę się uspokoić. Jeszcze trzeba przejść jeden etap eliminacji. - powiedziała kobieta w średnim wieku, ubrana w dopasowany garniturek. - Zapraszam do sali. - zwróciła się do całej grupy.
-Najpierw proszę was o ustawienie się w 4 rzędach, kobiety z przodu, mężczyźni z tyłu. Will pokaże wam układ. Na bieżąco będziemy wyrzucać z sali, więc proszę starać. - nauczycielka uśmiechnęła się ironicznie.
Will był wysokim może dwudziestodwuletnim blondynem o łagodnych rysach i umięśnionym ciele. Wszystkie kandydatki (oprócz mnie oczywiście, bo wolę brunetów) wpatrywały się w niego, jak w obrazek. Chłopak stanął na środku sali i powtórzył dwa razy układ,

byśmy się przypatrzyli. Później kazał nam za sobą powtarzać.
Podczas pierwszej piosenki wyleciał chłopak i 3 dziewczyny. Gdy skończyliśmy układ, inny chłopak wszedł na środek, by pokazać nam kroki do kolejnej piosenki. Tym razem wypadły 2 dziewczyny i 4 chłopaków. Jedna z nich wrzeszczała, że jest najlepsza i ma ojca prawnika, który pozwie szkołę. Nauczyciele popatrzyli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Dziewczyna stała oniemiała, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła. Popatrzyłam na Kai'a i Michaela, a oni mieli ogłupiałe miny. Gdy zauważyli, że się im przyglądam, uśmiechnęli się szeroko i zaczęli mnie rozśmieszać.
-Zostało was trzydziestu. Proszę dobrać się w pary. - uśmiechnęła się wysoka blondynka siedząca w komisji rekrutacyjnej. - Muzykę dobieramy my.
-A nie mówiłem? - uśmiechnął się cwaniacko Michael, a potem skłonił się, wyciągając do mnie dłoń. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?
Czekaliśmy na swoją kolej jakieś 5 minut. Wyszliśmy na środek i byliśmy ciekawi, jaką muzykę dostaniemy.
-Pamiętaj. Tak, jak w klubie. Pełne zgranie. - uśmiechnęliśmy się do siebie i usłyszeliśmy piosenkę. Popatrzyliśmy na jury, jak na idiotów, a oni obserwowali nas z rozbawieniem. Spojrzeliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami. Zaczęliśmy tańczyć breakdance zgodnie z rytmem melodii. Wydawać, by się mogło, że uciekliśmy z psychiatryka. Tańczyliśmy równo i zgranie. Skończyliśmy, upadając na kolana. Popatrzyliśmy na jury. Stali i klaskali.
-Macie w sobie ogień. Witamy w Royal Academy of Music. Możemy śmiało stwierdzić, że na pewno dostaniecie się do pierwszej dziesiątki zakwalifikowanych. - uśmiechnęła się dyrektor wydziału tańca. - Gratulacje!
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Niesprawdzany, pisany na szybko, więc przepraszam za błędy. Jest dłuższy od poprzednich. Następny w piątek :D Dzięki za obecność!
Pozdrawiam 
Luna :D

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 19

Rozdział 19

~Oczami Liama~
Zerwałem się z łóżka w środku nocy, słysząc rozdzierający powietrze krzyk. Pobiegłem szybko do pokoju gościnnego, gdzie spała rudowłosa. Wparowałem do pomieszczenia, zapaliłem światło i zobaczyłem dziewczynę rzucającą się po łóżku.
-Luna, spokojnie. - podbiegłem do niej, po czym zacząłem potrząsać nią za ramię. Gdy otworzyła oczy, moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Jej oczy były pełne udręki i bólu związanego z przeszłością. Rozglądała się nerwowo po pomieszczeniu, jakby kogoś szukała. - Jestem tutaj. Już dobrze. - popatrzyła na mnie ze skruchą.
-Przepraszam, że cię obudziłam. Nie chciałam. - wyszeptała i wciąż rozglądała się nerwowo po pomieszczeniu.
-Chodź ze mną. - widziałem w jej oczach przerażenie. Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem z łóżka. - Śpisz u mnie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie. Po drodze dziewczyna wtuliła się we mnie i zasnęła. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą i wsunąłem się na miejsce obok niej. Przyciągnąłem ją do siebie i zasnąłem.

Londyn, 13.09.2014r.
~Oczami Zayna~
Siedzieliśmy w klubie i czekaliśmy na nasze drinki. Luna wybyła na parkiet razem z Liamem, a my żartowaliśmy. Alison siedziała na moich kolanach, a ja obejmowałem ją w pasie i zaciągałem się jej cudownym zapachem. Byliśmy razem od niecałych dwóch tygodni, a zachowywaliśmy się, jak stare małżeństwo. Kłóciliśmy się o głupoty, a potem długo godziliśmy w łóżku.
-Patrzcie na Lunę! - zawołała Lori, która cały czas ich obserwowała. Moja siostra właśnie wyzywała jakiegoś faceta, bo ten prawdopodobnie dotknął jej tyłka. Wiedziałem, że sobie poradzi, a poza tym był tam Liam, który był wobec niej bardzo opiekuńczy. 
W tamtym momencie jej stopa wylądowała na jego kroczu, a on upadł na parkiet, zwijając się z bólu. Ruda tylko coś mu powiedziała i pociągnęła Payne'a na środek sali. Zaczęli tańczyć. Prawdopodobnie Luna chciała jeszcze poćwiczyć przed przesłuchaniami w poniedziałek. Na początku tańczyli jak wszyscy, w klubowym stylu, potem dziewczyna zaczęła tańczyć po swojemu, a Liam próbował dotrzymać jej kroku. I dawał radę. Może wyglądał przy niej jak amator, ale nie jak łamaga. Gdy ja próbowałem tańczyć z siostrą tydzień temu, powiedzieli mi, że wyglądałem jak jakiś niedorozwój. Wypominali mi to cały czas i naśmiewali się ze mnie.
Przyglądaliśmy się im chwilę, po czym wróciliśmy do rozmowy.
-Zorganizujemy przyjęcie dla Luny? - zapytała już lekko "rozbawiona" Vivien.
-Jestem za. - wybełkotał Louis z zamkniętymi oczami. - A z jakiej okazji? Bo nie pamiętam.
-To były chyba chrzciny. - wymamrotał Harry spod stołu, który upuścił telefon i go szukał. Wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
-Idzie na przesłuchania i podejrzewam, że dostanie się. Bo kto mógłby być lepszy od naszej Streetdancerki? Nie mają szans. - uśmiechnęła się Alison, dumna z przyjaciółki. - To robimy jakąś imprezę u nas w willi? Jest dużo miejsca.
Wzięliśmy się za obgadywanie szczegółów i rozdzielenie zadań. Po jakieś godzinie, byliśmy tak rozbawieni i zaprawieni, że nawet nie zauważyliśmy, jak podchodziła do nas Luna z ochroniarzami i Liamem.
-Vivien pilnuj przyjaciółki. Dała z kopa jednemu z największych biznesmenów w Londynie. - wszyscy przy stoliku zachichotaliśmy jak nastolatki i zaczęliśmy się szturchać łokciami.
-Alexa! Jeszcze po drinku! Prooooszę! - zawołała Vivien w odpowiedzi.
Ochroniarze zostawili nasze zguby przy nas i odeszli. Po chwili kelnerka przyniosła dziewięć napoi. Każdy wziął do ręki alkohol. Luna wypiła jednym haustem całość i poszła do łazienki. W tym czasie wytłumaczyliśmy mniej więcej, co chcemy zrobić dla Luny. Ten przystał na pomysł od razu.
Gdy wróciliśmy do willi, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Siostra jako jedyna uparła się spać u siebie w domu. W końcu jako jedyna nie była zalana tak bardzo. Liam też dobrze się trzymał.
Poszedłem z Alison ich odprowadzić pod drzwi, ponieważ chłopak powiedział, że bez Luny nie pójdzie spać (alkohol dodawał mu odwagi).
-Tak róbcie, żebym nie został wujkiem. - wybełkotałem, a Alison cichutko chichotała jak cheerleaderka. Może kiedyś należała do drużyny i paradowała w tym seksownym stroju...
-Nawzajem zakochańce. - wypięła język Luna. Wyszeptała coś do Liama, a on zaśmiał się, wyciągnął portfel, wyjął coś z niego i wręczył dziewczynie do ręki. - Masz. Żebyście czasem nie zapomnieli. - Luna wsunęła mi do kieszeni jeansów prezerwatywę, a potem cmoknęła mnie w policzek i weszła do budynku. 
Wróciliśmy do domu i poszliśmy do pokoju. Rozebrałem koszulkę i już miałem iść po piżamę, gdy Alison pchnęła mnie na łóżko i zaczęła całować.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Krótki, nudny, niewypał. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale nie miałam czasu przez weekend. Następny pojawi się w środę chyba, że coś w nocy napiszę xD Pospieszę się za 4 komentarze xP Dzięki za obecność :D Obok pojawiła się ankieta, nawet jeśli nie komentujesz, daj znak, że jesteś :D
Pozdrawiam
Luna :D

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 18

Rozdział 18

Drzwi nagle otworzyły się, a w nich stanęli dwa rozjuszone byki (czytaj: Zayn i Liam).
-Gdzie byłaś? Wiesz, która jest godzina?! Jest po dziewiątej, a miałaś być dwie godziny temu! - krzyknął Zayn, a Payne tylko lustrował wściekłym spojrzeniem Maksa.
-Sorry. - prychnęłam, a brat się zagotował. Już miał ponownie zacząć krzyczeć, ale uciszyłam go gestem dłoni. - Dzięki za kolację. - uśmiechnęłam się do ratownika i cmoknęłam go w policzek. - Do jutra!
-Pa! - odwrócił się i zaczął iść do samochodu, lecz się odwrócił. - Jak nie chcecie, żeby się spóźniała, to pilnujcie, żeby coś jadła, bo potem słabnie na zajęciach, a my bierzemy ją na porządny posiłek. Na razie Mała! - zawołał i odjechał.
Popatrzyłam na chłopaków, lecz oni byli pogrążeni w myślach. Minęłam ich i ruszyłam szybko do pokoju Vivien. Właśnie się malowała.
-Masz dzisiaj nockę? - zapytałam wesoło. Pokiwała głową. - Masz coś przeciwko, jeśli będę tutaj spała?
-Pokłóciłaś z Liamem? I wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać i oczekiwać mojej pomocy?
-Wiem o tym i dziękuję ci. Muszę sobie wszystko przemyśleć.

~Oczami Zayna~
Staliśmy w drzwiach i patrzyliśmy na siebie. Po chwili weszliśmy do kuchni, gdzie Alison robiła herbatę. Zastanawiałem się, czemu tamten koleś mówił, że ma jeść. Przecież jadła kanapki i naleśniki przy nas. Chyba.
-Jadła Luna naleśniki? - zapytałem wszystkich obecnych.
-Chyba nie. Przynajmniej nie przy mnie, a byłem przy smażeniu. - odpowiedział Loczek, wzruszając ramionami.
-Przy nas też nie. - odpowiedziała Alison. - A zjedliśmy wszystkie.
-Kanapki?
-Nie zdążyła, bo je zabraliśmy jej.
-Po zakupach też nic nie jadła. - powiedziała smutno Lori. - Ale z nas przyjaciele. Nie dość, że zrobiła nam śniadanie, to jeszcze głodowała cały dzień, bo nic jej nie zostawiliśmy.
Siedzieliśmy w ciszy, zatopieni w myślach. 
-Ja wychodzę do pracy. - krzyknęła Vivien. - Wrócę rano!
-Wychodzę! - usłyszeliśmy krzyk Luny, a ja zerwałem się z krzesła.
-Gdzie idziesz? - spytałem podirytowany. Byłem najgorszym bratem na świecie.
-Po jakieś ubrania. Masz ochotę iść ze mną? - zapytała pogodnie. Nie miała nam za złe tego śniadania.
-Pewnie. - szybko pobiegłem po kurtkę i chwyciłem klucze do mieszkania dziewczyn.
Na początku było niezręcznie, lecz po kilku minutach rozluźniliśmy się.
-Zayn, żeby nie było złudzeń. Jeśli chodzi o ciebie i Alison to nie mam nic przeciwko waszemu ZWIĄZKOWI, ale jeśli chcesz mieć seks-przyjaciółkę, to odpuść, bo wtedy się zdenerwuję i mogę zrobić coś, czego będziemy żałowali do końca życia. - powiedziałam ostrzegawczym tonem.
-Czyli, że możemy się spotykać, jeśli chcemy? I mamy na to twoje błogosławieństwo? - zapytałem szczęśliwy. Rozmawiałem dzisiaj rano z Alison na ten temat i oboje zdecydowaliśmy, że nasz związek zależy od reakcji siostry. Czyli mieliśmy zielone światło.
-Tylko jej nie zrań. I na litość boską zabezpieczajcie się, nie chcę być jeszcze ciocią. - uśmiechnęła się, a ja się zarumieniłem.
-Nawzajem! - krzyknąłem, a ona zrobiła się cała czerwona.
-Do niczego pomiędzy nami nie doszło. Nie całowaliśmy się nawet, więc nie masz, co się czepiać. - powiedziała szybko zakłopotana.
Weszliśmy do willi i powędrowaliśmy do pokoju Luny, który był największy.
-Skąd wiesz, gdzie jest?
-Sam go wybierałem i urządzałem. - uśmiechnąłem się pod nosem.

Luna otworzyła drzwi i oniemiała. Pomieszczenie było ogromne. Przy jednej ścianie było miejsce dla mola książkowego i meblościanka w nowoczesnym stylu. Kawałek dalej była wnęka w ścianie, a w niej stało łóżko, obok niego szezlong, a po drugiej stronie toaletka. Cały pokój był utrzymany w bieli i różnych odcieniach fioletu. Jednak największe wrażenie robił mały parkiet do tańca, a przy nim sprzęt grający.
Luna stała w drzwiach oniemiała. Nagle rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła.
-Dziękuję! - i cmoknęła mnie w policzek. - Jesteś najlepszym bratem pod słońcem. Skąd wiedziałeś, że tak wygląda mój wymarzony pokój?
-Znalazłem rysunki. - odpowiedziałem skromnie, a ona mocniej mnie przytuliła. - Jutro już będziesz tu spała.
-Dziękuję i przepraszam za moje zachowanie po powrocie ze szpitala. Powinnam była zadzwonić, a dzisiaj nie odstawiać takiej szopki. - uśmiechnęła się przepraszająco.
-Nie masz za co. Ja bym był nie do zniesienia. - zaśmiałem się. - Dobra zbieraj te ciuchy i wracamy, bo będą się niepokoić.
~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Nie wyszedł za bardzo :/ Pisany na szybko i niesprawdzany :P Następny w niedzielę najprędzej :) Postaram się coś napisać prędzej, ale nic nie obiecuję :) Dzięki za komentarze i obecność :D Obok pojawiła się ankieta, w której chciałabym byście wzięli udział :*
Pozdrawiam
Luna :D

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 17

Rozdział 17

~Oczami Liama~
Dziewczyna zamachnęła się na Lunę, lecz ta w ostatnim momencie się zasłoniła. Później akcja toczyła się w przyspieszonym tempie. Ruda walnęła dziewczynę w rękę dwukrotnie, a ona upuściła ostrze. Pochyliła się w stronę dziewczyny i coś jej powiedziała, następnie pozbierała zakupy i ruszyła chodnikiem, omijając tłum kłębiący się wokół chłopaków. Miała spokojną minę, jakby codziennie ktoś próbował ją dźgnąć nożem. Normalka.
Próbowałem za nią pobiec, lecz fanki znowu otoczyły mnie kołem. Przedostałem się do pozostałych i razem zaczęliśmy się przeciskać. Gdy fanki odpuściły, banda reporterów zlazła się zewsząd.
-Proszę o uwagę! - zawołał Zayn i zapanowała cisza. Wszyscy byli ciekawi, co miał do powiedzenia. - Tamta rudowłosa dziewczyna to moja SIOSTRA, która mieszkała w Australii i wróciła niedawno temu do Anglii. Resztę opowie ona sama na konferencji prasowej, którą zwołamy niedługo. Dziękuję! - ruszyliśmy zgodnie do willi. Gdy wchodziliśmy do domu, Luna wychodziła.
-A ty znowu gdzie? - spytał podirytowany Zayn.
-Wrócę, spoko. I widzieliście, umiem poradzić sobie sama. Więc teraz przepraszam, ale się śpieszę. - próbowała mnie wyminąć, lecz chwyciłem ją za rękę.
-Poczekasz na mnie 5 minut? Pójdę z tobą. - uśmiechnąłem się, a ona pokręciła z rezygnacją głową.
-Mam kilka spraw do załatwienia, a za godzinę mam zajęcia.
-Zajęcia? Chyba żartujesz. Wczoraj wyszłaś ze szpitala, powinnaś odpoczywać, a nie wracać do pracy! - nie posłuchała mnie, wyrwała rękę i odeszła. Nie mogłem za nią pobiec bez butów. Przynajmniej była ciepło ubrana, uśmiechnąłem się, widząc swoją bluzę.
Po jakieś godzinie zostaliśmy sami. Dziewczyny poszły do domu obok przygotować wszystko i zabrać jakieś ubrania na zmianę. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy gadać o dzisiejszych wydarzeniach. Wszyscy razem podjęliśmy bardzo ważną decyzję, która mogła zmienić nasze życie.

~Oczami Luny~
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po chwili w progu stanął James z niewyraźną miną i gestem zaprosił mnie do środka.
Zebraliśmy się w salonie i kazałam im usiąść. Stanęłam przed nimi i wypuściłam głośno powietrze z dobrze działających płuc.
-Nie wiem, kto się wypaplał, że nie będziemy ze sobą współpracować, ale chcę wam wytłumaczyć, dlaczego nie mogę. - oddech. - Otóż, za niedługo chcę zacząć studiować i będę mieć mało czasu. Do tego będę udzielała lekcji w szkole tańca i prywatnych, w celach zarobkowych. Nie mogę jednak być waszą choreografką, bo to łączy się z wyjazdami i częstymi nieobecnościami w pracy i na zajęciach. Te studia to moje marzenie, a w szpitalu obiecałam sobie nie rezygnować z marzeń. Przepraszam. - spuściłam wzrok na trampki i wpatrywałam się w małe serduszko narysowane na bucie.
-Luna... Rozumiemy cię i nie musisz przepraszać. Ale musisz nam coś obiecać. - spojrzałam na nich pytająco. - Masz o siebie dbać. Jeśli jeszcze raz wylądujesz w szpitalu, to skopiemy ci tyłek. - uśmiechnęli się, co odwzajemniłam.
-Ok, wy moi mali braciszkowie.
-Mali? Chodź tu. - zrobiliśmy grupowy uścisk. - Zawsze możesz do nas przyjść, wiesz o tym siostrzyczko?
Gdy wyszłam z mieszkania The Vamps, pobiegłam do DarrioDanceStudio. Teraz mogłam się spokojnie zgodzić, że jestem zdrowa. Nic mnie nie bolało i przebieżka była czystą przyjemnością.
Weszłam na salkę przebrana w dresy do tańca i top sportowy. Zawsze miałam 2 pary spodni w szafce i kilka topów, z czego się teraz bardzo cieszyłam. Usiadłam w rogu i zaczęłam się rozciągać. Po kilku minutach byłam gotowa. Chwilę później do pomieszczenia wparowała roześmiana grupka nastolatków przebrana w luźne ciuchy. Zatrzymali się na środku i czekali na instruktora, gadając między sobą. Wstałam i cichutko przeszłam pod lustro, nikt mnie nie zauważył.
-Witaj grupo! - zawołałam. Wszystkie rozmowy ucichły i jak jeden mąż odwrócili się w moją stronę. Na ich twarzach było widać ulgę i radość. - Darrio was wymęczył?
Wszyscy po kolei podchodzili do mnie i przytulali.
-Chcieliśmy wpaść do szpitala, ale nikt nam nie chciał powiedzieć, gdzie byłaś. - powiedział Sam, najstarszy z grupy.
-O, jakie to słodkie... Jak myślicie, że będziecie mieć fory, to się grubo mylicie. - uśmiechnęłam się ironicznie. - Dzisiaj tańczymy w parach. - w drzwiach stanął zaskoczony Darrio. - Dobrze się rozgrzać! Zaraz wracam.
Wyszliśmy na korytarz i zaczęliśmy dyskutować, czy nie powinnam wziąć sobie urlopu.
-Nie jestem kaleką. Jestem zdrowsza niż byłam, muszę wypróbować te nowe płuca. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Wiem, że nie wygram. Na wszelki wypadek wyślę ci na zajęcia Maksa, ok? - Maks był naszym ratownikiem medycznym, który zawsze był na miejscu w razie wypadku. Miał 30 lat i był gejem, z tego, co było mi wiadome. Przyjaźnił się z każdym i każdy go lubił.
-Skoro musisz. Poproś go, żeby kupił mi coś do jedzenia! Jestem strasznie głodna! - zawołałam na odchodne.
Wróciłam na salę i stanęłam przed lustrem.
-Sammy, chodź tutaj. - pokazałam mu krótki filmik nagrany specjalnie na potrzeby lekcji ( https://www.youtube.com/watch?v=4GdE1_9qx0I ) . - Dasz radę?
-Spróbuję.
-Ashley, puść 10, ok? - zwróciłam się do dziewczyny najbliżej radia. - Zaczynamy.
Sammy radził sobie całkiem nieźle. Nie był jakiś powalający, ale było dobrze. Cała grupa powtarzała układ za mną, najpierw dziewczyny, potem chłopcy. Maks siedział w kącie sali z apteczką i kilkoma batonikami.
Stałam pod ścianą i patrzyłam, jak grupa sobie radzi, gdy zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam oczy i oparłam się, by nie upaść.
-Okey! Pięć minut przerwy. - zawołałam i zsunęłam się na podłogę.
-Luna, wszystko okey? - Maks zaraz pojawił się obok mnie.
-Masz coś do jedzenia? Cały dzień nic nie jadłam. - posłał mi karcące spojrzenie i podał dwa czekoladowe cuda. Szybko rozerwałam opakowanie i wgryzłam się w smakołyk. - Pycha! Ratujesz mnie, wiesz?
-Czemu nic dzisiaj nie jadłaś? - zapytał troskliwym tonem.
-Nie było okazji i czasu. - uśmiechnęłam się wdzięcznie, gdy wcinałam drugi batonik. - Dzięki wielkie, jesteś kochany. - pocałowałam go w policzek i wstałam, by dalej prowadzić zajęcia.
Przebrałam się w normalne ciuchy i wyszłam z szatni, wpadając na kogoś.
-Podrzucić cię? - zapytał wesoło Maks.
-Jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się słodko. Byłam strasznie zmęczona i było mi to na rękę.
Odprowadził mnie pod same drzwi i śmialiśmy się jak wariaci. Nagle drzwi otworzyły się.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
No i jest :P Pisany do 2 :P Dzięki za komentarze i za obecność :) Następny pojawi się jutro lub w sobotę xD
Pozdrawiam 
Luna :D

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 16

Rozdział 16

Stałam w drzwiach z otwartą buzią. Podeszłam do Zayna i potrząsnęłam nim. To było żenujące.
-Zayn, wstawaj. Zrobiłam śniadanie. - przetarł oczy i już chciał wstać, ale uświadomił sobie, że był goły. Cały spłonął rumieńcem. Wyszłam z pomieszczenia i w progu powiedziałam, żeby się ubrali i poszli coś zjeść.
Nie była zła ani nic z tych rzeczy, może zmartwiona. Przedtem byłam głodna, ale w tamtym momencie nic nie przełknęłabym.
Poszłam do pokoju Liama i walnęłam się na łóżko. Zamknęłam oczy, by skupić myśli.
Nie przeszkadzałoby mi, gdyby byli razem i uprawiali seks, ale jeśli mieli zamiar postawić na "przyjacielski seks", ja już im dam popalić. A jeśli on ją zrani, albo ona jego, to nie ręczę za siebie.
Wtedy zrozumiałam, dlaczego Harry mówił, że nas słyszał. Właściwie nie nas, tylko Zayn'a i Alison. W głowie pojawiły się myśli, co mogli robić. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Odsunęłam tamte myśli z obrzydzeniem.
I zrozumiałam coś jeszcze. Zayn nie przyszedł sprawdzić, czy czegoś nie próbujemy zmajstrować, bo sam był zajęty majstrowaniem. Wzdrygnęłam się z odrazą. Fuj!
Leżałam na łóżku i myślałam o wszystkim i o niczym, byle nie o widoku, który zastałam w pokoju brata.
Nawet nie zauważyłam, a odpłynęłam. Obudził mnie szorstki język na moim policzku. Spróbowałam odgonić napastniczkę, ale ona się nie dała.
-Grey, idź sobie! - próbowałam ją zrzucić z łóżka, ale była uparta. Wskoczyła na moją klatkę piersiową i zwinęła się w kłębek. Zostawiłam kotkę w spokoju i wróciłam do przyjemnego snu o pewnym brunecie.
Gdy ocknęłam się po raz kolejny, byłam głodna. Wygrzebałam się z pościeli, uprzednio przekładając śpiące zwierzątko na poduszkę Liama. Pościeliłam łóżko, tak by nie dotykać kotka. Poszłam do garderoby Payne'a i wygrzebałam jakieś dresy. Były o wiele za duże, ale miałam to gdzieś, ważne, że były wygodne. Zeszłam do kuchni i nikogo tam nie zastałam. Naleśników także nie było. Wszystko zjedli. Zajrzałam do lodówki i zaczęłam wyjmować produkty.
Gdy zrobiłam kilka kanapek, usiadłam przy stole i już miałam zacząć jeść, gdy do kuchni wpadli Zayn, Niall i Louis. Gdy zobaczyli jedzenie, oczy otworzyli z zachwytu i dosiedli się do mnie.
-Ej Harry! Luna zrobiła kanapki! - i tyle z mojego śniadania. Gdy chłopcy wzięli kanapki, nie zostało już nic, z czego mogłabym zrobić sobie coś do jedzenia. Zrezygnowana udałam się do salonu. Wszyscy tam byli i jedli moje śniadanie, którego nawet nie zdążyłam skosztować. Pokręciłam głową i usiadłam koło Liama.
-Dobre były? - zapytałam ironicznie.
-Kobieto! Nawet zwykłe kanapki smakują, jakby były najlepszym pożywieniem na Ziemi! - krzyknął Niall, a wszyscy się roześmiali, oprócz mnie.
-Ja się zbieram, muszę coś załatwić. - uśmiechnęłam się i wstałam.
-A co jest tak ważnego, że nas opuszczasz? - spytał Louis, robiąc słodką minkę.
-Zakupy. W tym domu nie ma już nic do jedzenia. - I muszę w końcu coś zjeść, bo żołądek przyrastał mi do kręgosłupa, dodałam w myślach.
-Pojadę z tobą! - zaoferował się szybko Zayn.
-Dzięki, dam sobie radę. Nie daleko jest sklep. - chciał się sprzeciwić, ale nie dałam mu na to szansy. - Odpuść. Potrzebuję się przejść. Sama.
Poszłam na górę, ubrałam "szpitalne" spodnie i narzuciłam na siebie bluzę Liama, która leżała na krześle. Pachniała nim. Zaciągnęłam się głęboko i rozkoszowałam się zapachem chłopaka.
Zabrałam pieniądze, które wczoraj zabrałam z mieszkania i wyszłam z willi.

~Oczami Liama~
Wyszła, a my nadal siedzieliśmy na kanapie, wpatrując się w włączony telewizor.
-Jutro będzie można już spać w willi obok. - powiedział cicho Zayn.
-To dobrze. - westchnęła Alison. Czemu byli tacy zamyśleni? Co się wczoraj jeszcze wydarzyło? 
-Liam, możemy pogadać? - Mulat wskazał na wyjście, a ja posłusznie wyszedłem za nim.
Na pewno nie tego się spodziewałem! Zayn zrobił mi pogadankę na temat bezpiecznego seksu! Na końcu wspomniał, że mam nie zranić jego małej siostrzyczki, ale cały czas rzucał aluzje co do nieplanowanej ciąży. Nigdy wcześniej nie byłem tak czerwony. Przypominałem wielkiego pomidora z nogami.
Wróciliśmy do salonu i włączyliśmy jakieś wiadomości plotkarskie.
-Właśnie dowiedzieliśmy się, że nowa choreografka The Vamps zrezygnowała. Wiemy tylko, że ma na imię Luna i lubi otaczać się znanymi osobistościami. Widziano ją z kilkoma członkami sławnych zespołów, lecz z którym tak naprawdę jest? Nie wiemy, ale się dowiemy! - reporterka była ożywiona. Dawno takiej sensacji nie było. Po chwili kamera przeniosła się obraz na jakiś sklep. 
-Nadajemy na żywo sprzed sklepu nieopodal miejsca zamieszkania znanych zespołów. To tutaj była widziana owa dziewczyna. Przed sklepem jest pełno fanek One Direction i The Vamps. Niektóre trzymają jakieś wyzywające plakaty, inne po prostu krzyczą. O rudowłosa wychodzi! Ma ręce pełne zakupów i ignoruje wszystko dookoła. Fanki wrzeszczą, a ona jest opanowana. Idzie ulicą w stronę którejś willi. Nagle inna dziewczyna doskakuje do niej. W ręku trzyma nóż... - nie słuchałem dłużej. Wybiegłem z domu w dresie i koszulce, boso. Popędziłem ulicą w miejsce zamieszek. Usłyszałem, że za mną biegną pozostali. Gdy dobiegliśmy do tłumu, dziewczyny zaczęły piszczeć i gromadzić się wokół nas, zostawiając Lunę w spokoju. Tylko jedna wciąż tam była. Ta, która miała w ręku nóż. Zacząłem się przeciskać w stronę Rudej, lecz fanki nie chciały mnie puścić.
Gdy w końcu przedarłem się przez żywą ścianę, zobaczyłem tylko jak dziewczyna szybko zamachnęła się ostrzem w stronę drugiej dziewczyny.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
500 wyświetleń! :D Dziękuję :* Rozdział jest umęczony xD Następny jutro? Za 3 komentarze od różnych osób xD
Pozdrawiam
Luna :D

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 15

Rozdział 15

Było mi za ciepło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajdowałam się w nieznanym dla mnie miejscu. Pokój Liama. Dopiero wtedy przypomniałam sobie wczorajszy dzień, a raczej noc. Chłopak przytulał mnie od tyłu przez sen i pochrapywał cichutko. Jaki to był uroczy dźwięk. Obróciłam się w jego ramionach i leżeliśmy twarzami do siebie. Przyglądałam mu się chwilę, a potem pocałowałam go delikatnie w nos. Poruszył się delikatnie, mruknął coś przez sen i wtulił się we mnie jeszcze mocniej. 
Nagle poczułam jak coś wślizgnęło się między nas. Spojrzałam na wesołe zwierzątko i uśmiechnęłam się mimowolnie. Grey ocierała się o moje ramię przerzucone przez nagi tors chłopaka. Moje przypuszczenia się sprawdziły, miał cudownie wyrzeźbioną klatę.
Liam obrócił się na plecy, nadal trzymając mnie blisko, a kotek bezceremonialnie wskoczył mu na klatkę piersiową i delikatnie wbił pazurki.
-Grey! Wiem, że tęsknisz za Luną, ja też, ale bez przesady! - poderwał się do pozycji siedzącej i chwycił Grey, odciągając ją od siebie.
-Hej. - pochyliłam się w stronę chłopaka i pocałowałam go w policzek. - Jak się spało?
-Cudownie... Bo z tobą. - zarumieniłam się, a on uroczo się zaśmiał. - Jeśli chcesz, możesz się tu wprowadzić. - posłał mi szelmowski uśmiech, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona na twarzy.
-Z chęcią. - zamurowało go. - Co chcesz na śniadanie?
-Nie wiem, ale musisz się liczyć z tym, że mieszka tu czterech głodnych mężczyzn - prychnęłam - i Niall. Go nie nakarmisz zbyt szybko.
-Okey, dam radę. To na razie, mój przyjacielu. - uśmiechnęłam się do niego.
Zeszłam do kuchni i przejrzałam zawartość lodówki. Postanowiłam, że usmażę naleśniki. Zrobiłam ciasto z 5 porcji (dla 20 osób) i zaczęłam smażyć. Gdy jeden talerz był pełny, odszukałam kuchenkę i włożyłam danie do środka, by nie ostygło. Brałam wtedy następne naczynie i dalej pichciłam. W międzyczasie myślałam o zeszłej nocy. 
Gdy Liam zaniósł mnie do swojego pokoju, dostałam dużą koszulkę, która sięgała mi do połowy ud i jego bokserki. Byłam cała czerwona, gdy wyszłam z łazienki, odświeżona i w jego bieliźnie, ale nie czułam się skrępowana. Sama miała dwie pary bokserek, które zabrałam kolegom z Sydney na pamiątkę ich hucznych osiemnastek. Siedzieliśmy chwilę na jego łóżku i gadaliśmy. Potem mnie pocałował w policzek i sam poszedł wziąć prysznic, a ja odpłynęłam. Przebudziłam się, gdy wrócił do łóżka i wtuliłam się w niego mocno.
Z myśli wyrwało mnie czyjeś przeciągłe gwizdnięcie. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam Harry'ego, który patrzył na mnie gorącym spojrzeniem.
-Fajne nogi. - no tak, nie przebrałam się i paradowałam w samej koszulce i bokserkach. - Upojna noc? Słyszałem to zza ściany. - uśmiechnął się kpiąco.
-Nie u mnie. My grzecznie poszliśmy spać. A co zazdrosny? - zaczęłam się śmiać z jego miny.
-Niee. Tylko, że mógłbym przysiąc, że coś słyszałem. - zastanawiał się chwilę, a potem wzruszył ramionami. - Ale jestem głodny.
-Siadaj i jedz, ale pierwsze wyjmij jakiś dżem lub nutellę czy coś takiego. - postawiłam na stole talerz pełen naleśników, pocałowałam Loczka w policzek i wróciłam do patelni.
Gdy skończyłam, zobaczyłam 5 pełnych talerzy i jeden do połowy pusty przy Harrym. Położyłam wszystkie na środku stołu i oznajmiłam, że idę po resztę.
Zaczęłam od końca korytarza. W pierwszym pokoju spała Vivien. Podeszłam do niej na paluszkach i wyszeptałam jej do ucha "Zrobiłam naleśniki". Ona poderwała się i już zbiegała po schodach do kuchni. 
Z Lori było to samo.
W następnym pomieszczeniu zastałam śpiącego Louisa. Cmoknęłam go głośno w policzek, a on się zbudził.
-Śniadanie na dole. Jeśli chcesz się załapać, to już biegnij. - nie trzeba było dwa razy powtarzać. Po drodze posłał mi buziaka, a ja ruszyłam do następnego pokoju.
-Niall... jedzonko... czeka... na... ciebie... w... - szeptałam mu do ucha. - Kuchni! - wrzasnęłam, a biedny chłopak spadł z łóżka. Cmoknęłam go szybko. - Leć!
Liam siedział na podłodze i bawił się ze zwierzątkiem.
-Idź, bo wszystko ci zjedzą. Weź ze sobą Grey. - zawołałam od progu. Gdy mnie mijał, próbowałam pocałować go w policzek, ale obrócił głowę i nasze usta spotkały się na chwilę.
-Później to dokończymy! - zawołał ze schodów, a ja zarumieniłam się. Kotka zbiegała za chłopakiem na parter. Dziwne... zazwyczaj była nieufna. Nawet dziewczynom nie pozwalała się dotykać.
Następny był pokój Hazzy, lecz go pominęłam.
Otworzyłam cicho drzwi do pokoju brata, a tam zastałam Alison i Zayna w łóżku. Razem. Nagich.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Poniedziałek już jest? Jest! To dodaję!Niesprawdzany, więc będą błędy :P Zawiedzione, że Luna i Liam nic nie zrobili? xD Następny w środę około południa lub we wtorek wieczorem :P (Idę na Step Up 5 All In <3) 
Pozdrawiam
Luna :D

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 14

Rozdział 14

~Oczami Zayna~
-Zayn! Luna śpi u mnie! - usłyszałem Liama. Już miałem wstawać i coś powiedzieć Payne'owi, ale Alison mnie powstrzymała.
-O co chodzi z tym Poziomem? - zapytała cichutko Vivien.
-Jak blisko stanu załamania psychicznego ktoś się znajduje. W skali 1-10. Dziewiątka to ostateczność. Dzisiaj miała ciężki dzień.
-Często się zdarzały dziewiątki? - nie wiedziałem o żadnym Poziomie, nic mi nie powiedziała. Bolało. Spuściłem głowę.
-Kilka razy, gdy miała 15 lat. Na początku, gdy mieszkała ze mną, nie chciała jeść, pić, śniły jej się koszmary. Lecz, gdy była już blisko załamania, siadała gdzieś z kubkiem ciepłej herbaty i doprowadzała się do porządku. Nigdy nie miała dziesiątki. To bardzo silna dziewczyna, ale życie dało jej popalić. - ciocia potrząsnęła głowę, odganiając od siebie natrętne myśli. - Zayn, zaopiekuj się siostrą, a ja muszę wracać do hotelu. Praca wzywa. - uśmiechnęła się i pożegnała z wszystkimi.
-Dobra, ja idę sprawdzić... - zacząłem, ale nie dane było mi skończyć.
-Nigdzie nie idziesz! Przynajmniej na razie. - wtrąciła szybko Alison i posłała mi szelmowski uśmiech, a moje serce przyspieszyło. Już w Sydney zwróciłem na nią uwagę. Wtedy miała jeszcze czarne jak smoła włosy. Tęskniłem za nią, choć ledwie się znaliśmy. To ona próbowała nauczyć mnie surfować. Gdy Luna była w szpitalu, zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej.
-To kto gdzie idzie spać? Bo w willi jeszcze nie wszystko skończone. - zapytał Harry i mrugnął. - U mnie ktoś się zmieści. - poruszył śmiesznie brwiami, a Vivien rzuciła w niego poduszką.
-Ja mogę? - zrobił maślane oczka Niall, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Oczywiście! - rzucił Loczek, a my krztusiliśmy się ze śmiechu.
-Okey... ogar... - powiedział Louis przez śmiech. - Mamy 2 pokoje gościnne. Luna śpi u Liama, - posłałem karcące spojrzenie w kierunku schodów, a Alison szturchnęła mnie w bok. - Niall śpi u siebie, Lori w jednej dodatkowej sypialni, a Vivien i Alison w drugiej...
-Alison śpi ze mną. - powiedziałem, nie myśląc co mówię. Wszyscy spojrzeli na mnie, a uśmiechnąłem się. Trzeba jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. - No co? Przyzwyczaiłem się do niej.
Alison lekko posmutniała, ale zaraz przywołała uśmiech na usta. Gdyby jej nie obserwował, to bym nie zauważył jej reakcji. Coś dla niej znaczę! Cieszyłem się jak małe dziecko.
-To zarządzam ewakuację na górę i pójście spać. - zawołał Niall, wbiegając po schodach. Po pokonaniu dwóch odwrócił się i zbiegł na dół. - Jestem głodny. - wymamrotał i popędził do kuchni. Nadal nie rozumiem, jak on może tyle jeść. Ja nawet tyle nie jem.
Wszyscy ruszyliśmy po schodach i rozeszliśmy się do pokoi. Alison poszła za mną do mojego. Weszła do środka i zaczęła się zachwycać wystrojem.
-Okey. Rozumiesz, że lubisz sztukę i tak dalej, ale rano możesz się poprzyglądać. Idź pod prysznic, zaraz dam ci coś do ubrania. - wszedłem do garderoby przylegającej do sypialni i wyjąłem koszulkę i jakieś dresy. Wróciłem do Alison i zastałem ją siedzącą na moim łóżku. "Wreszcie na swoim miejscu" przebiegło mi przez głowę. Nie wiedziałem, skąd wzięła się ta myśl. - Proszę. - powiedziałem podając jej ubranie.
-Zayn... Mógłbyś mi dać swoje bokserki? Nie potrafię spać bez bielizny i nie znoszę spodni dresowych... - czy ona się zarumieniła? Wyglądała przesłodko.
-Oczywiście.
Po chwili dziewczyna poszła do łazienki i gdy tylko usłyszałem szum wody, otworzyłem drzwi i wyszedłem z pomieszczenia. Pokierowałem się w stronę pokoju Liama i cichutko otworzyłem drzwi. Nawet tego nie zauważyli, byli zbyt zajęci sobą. Przyglądałem się im chwilę, jak rozmawiają i postanowiłem wrócić do pokoju. W momencie, gdy zamykałem drzwi, mój przyjaciel nachylał się nad Luną. Nie chciałem się wtrącać, miałem nadzieję, że moja siostra jest na tyle ogarnięta, że nie da się wrobić w żadne dziecko. Chciałem dać jej swobodę, a następnego dnia porozmawiam sobie z Payne'em o tym, co mu zrobię, jeśli ją skrzywdzi. 
Wróciłem do pokoju i usiadłem na łóżku i w tamtym momencie z łazienki wyszła Alison. W moim T-shirt'cie i mojej bieliźnie. Wyglądała bosko. Nogi niczym drabina do nieba. Poczułem, że mój kolega budzi się do życia. Szybko wstałem i stanąłem pod takim kątem, by dziewczyna nie zauważyła mojego podniecenia.
-Idź się wykąpać. - rozkazała dziewczyna. W jej głosie było słychać śmiech. - Zimna woda pomoże! - zrobiłem się czerwony jak burak, a ona zaczęła się śmiać. Wziąłem z garderoby koszulkę i bokserki i pobiegłem do łazienki.
Wszedłem pod strumień wody i zacząłem się zastanawiać nad wszystkim po kolei. Czułem się kompletnie zażenowany sytuacją z Alison. Gdy w mojej głowie rozjaśniło się trochę, wytarłem i ubrałem się. Odetchnąłem głęboko i otworzyłem drzwi.
Fioletowowłosa leżała na łóżku z zamkniętymi oczami. Podszedłem do legowiska, wcześniej odkładając brudne ubrania. Położyłem się obok dziewczyny, a ona uśmiechnęła się.
-Przyzwyczaiłeś się co? - zapytała niby wesołym tonem.
-Właściwie to nie. - pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
JEST!! Ave ja! :D Następny w poniedziałek! :D Dzięki za obecność xD
Pozdrawiam
Luna :D

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 13

Rozdział 13

Siedzieliśmy z Michaelem na ławce przed wielkim hotelem, w którym mieszkał z ojcem. Mimo, że był bogaty, w ogóle się tym nie szczycił. Niebo było czarne i jedyne światło pochodziło od lampy ulicznej niedaleko miejsca, gdzie byliśmy. Śmialiśmy się do rozpuku i opowiadaliśmy śmieszne historyjki. Nagle po drugiej stronie uliczki przebiegła grupka ludzi. Zaczęliśmy się z nich nabijać. Skręcili w naszą stronę i w tym momencie zaczęła się ulewa, utrudniając widoczność. Mike chwycił mnie za rękę i pociągnął w strronę wejścia do hotelu. Stanęliśmy przy windach i zaczęliśmy się żegnać. Odzyskałam telefon i ruszyłam do wyjścia. Włączyłam telefon i wpatrywałam się w wyświetlacz, gdy wpadłam na kogoś.
-Przepraszam. - podniosłam głowę i kropla wody kapnęła mi na nos. - Liam...
-Wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy? - zapytał podniesionym głosem. - Przestań do jasnej cholery znikać!
-Trzeba było zadzwonić wcześniej. - syknęłam, a go zamurowało. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z budynku. Przed wejściem stali pozostali. Obrzuciłam ich wrogim spojrzeniem i spróbowałam wyminąć. Ktoś chwycił mnie za rękę. Próbowałam ją strząsnąć, ale trzymał mocno.
-Zostawcie mnie samą! Mam dość! Dajcie mi choć trochę spokoju! - krzyknęłam i omal się nie załamałam. Byłam na skraju psychicznego załamania. Jeszcze jedna rewelacja, a nie wytrzymałabym.
-Lu, spokojnie. Wszystko w porządku. Dasz sobie radę. Spokojnie. - kojący głos cioci działał na mnie niczym balsam. Przestałam się wyrywać i upadłam na kolana. Ciocia uklęknęła obok i przytuliła mnie do siebie. Do oczu napłynęły mi łzy i schowałam twarz w dłoniach. - Poziom Skarbie?
-Dziewięć. - wyszeptałam.
-Jest źle. Trzeba ją stąd zabrać. - zwróciła się do kogoś za moimi plecami.
-U nas jest wolne miejsce. - odpowiedział szybko Liam, uprzedzając Brada. Ten wzruszył tylko ramionami.
Po jakieś godzinie siedziałam na kanapie, otulona kocami i wpatrując się tępo w kubek herbaty, który trzymałam w dłoniach. Gdy poczułam, że już w mojej głowie nie było tyle myśli, zaczęłam wypytywać.
-Dlaczego nikt mi nie powiedział o wyprowadzce z penthouse'a?
-Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę. Kupiłem willę obok naszej i tam będziecie mieszkać. - wyjaśnił Zayn.
-Kupiłeś?
-Uwierz, stać mnie na to. - uśmiechnął się nieśmiało. - Chcę Cię mieć blisko siebie.
-Yhy. Na następny raz mnie poinformujcie, że mogą mnie wyprosić z budynku, w którym mieszkam lub mieszkałam, jak się dowiaduję. - prychnęłam. Byłam wkurzona i wolałabym zostać sama, żebym nie zrobiła czegoś, czego miałabym żałować.
Wytłumaczyli mi wszystko. Ja coraz bardziej skulałam się w sobie.
-Dlaczego zadzwoniliście dopiero wtedy, gdy gadał z wami Mike? - to pytanie nurtowało mnie cały dzień.
-Dzwoniliśmy, ale nie dało się do ciebie dodzwonić. Dopiero od Liama odebrałaś. - wyjaśniła Lori.
-Nie ja. Michael bawił się moim telefonem, gdy szliśmy do hotelu. - uśmiechnęłam się na myśl o mile spędzonym wieczorze.
-Hotelu? A co mieliście tam zamiar robić? - spytał podejrzliwie Harry, śmiesznie poruszając brwiami. Liam zacisnął zęby. Czyżby był zazdrosny?
-Na pewno nie to, co myślisz. Nie miałam, gdzie spać. - wzruszyłam ramionami, a inni spochmurnieli. - Ja idę spać, jestem zmęczona.
Ułożyłam się wygodnie na kanapie i zamknęłam oczy. Padałam ze zmęczenia. Zbyt intensywny dzień.
-Ehh... Luna, co ty robisz? - spytał cichutko Louis.
-Próbuję zasnąć.
Poczułam, że się unoszę. Otworzyłam oczy i zmierzyłam wrogim spojrzeniem Liama. Jego mięśnie były napięte, ale mój ciężar chyba nie robił mu różnicy.
-Postaw mnie. Mogę przespać się na kanapie, a dziewczyny niech śpią w łóżkach.
-Zayn! Luna śpi u mnie! - krzyknął i ruszył po schodach.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Pobudziłam Was do komentowania xD Jestem z siebie dumna :P To ostatni rozdział, który jest w pełni gotowy :P Następny się pisze :D W niedzielę lub jutro, zależy od chęci i czasu :P Dzięki za komentarze :** 
Pozdrawiam
Luna :D