Rozdział 12
Szwendałam się po Londynie już kilka ładnych godzin. Nikt nie dzwonił, nie pisał. Postanowiłam iść do jakiejś restauracji coś zjeść. Byłam głodna, jak wilk. Wybrałam najmniej zatłoczoną i usiadłam do stolika. Przejrzałam kartę i zamówiłam sałatkę i kurczaka z grilla. Zaczęłam rozglądać się po sali. Przy stoliku pod ścianą siedziała jakaś zakochana para, jedząc razem spaghetti. Przy innym była czteroosobowa szczęśliwa rodzina. Przy innym siedziały przyjaciółki i śmiały się w głos. A ja tkwiłam zupełnie sama. Każdy czułby się zdołowany. Lecz ja nauczyłam się szukać pozytywów w negatywnych sytuacjach. Dzięki temu jeszcze żyłam.
Nagle mój wzrok spoczął na znajomych twarzach. Brad, James, Tristan, Connor i jakiś facet siedzieli przy stoliku, gawędząc o czymś. Przyglądałam się Simpsonowi. Wydawał się być wyluzowany i pozbawiony zmartwień. Rozmawiali, śmiejąc się, gdy zadzwonił telefon bruneta. Wstał od stołu i ruszył w moją stronę.
-Halo?... Jak to zniknęła?... Sprawdzaliście penthouse?... Nie wiem, gdzie mogła by być... Będziemy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. - rozłączył się i wrócił do stolika.
Czyżby chodziło o mnie? - pomyślałam. Ale zaraz się skarciłam, bo raczej by się o mnie nie martwili. Zayn może, dziewczyny też, ale reszta na pewno nie.
Po chwili zespół wychodził z restauracji. Tristan chwilę na mnie patrzył, ale widocznie wziął za kogoś innego i ruszył dalej. Niby mnie to nie ruszało, ale naprawdę bolało jak cholera. Siedzieli przy mnie tyle czasu w szpitalu, a teraz nawet nie poznali mnie w knajpie. Smutne, ale prawdziwe.
Zjadłam posiłek, zapłaciłam i kontynuowałam moją małą wycieczkę po Londynie. Poszłam pod Big Bena i patrzyłam jak wybijał godzinę 18. Niebo zaczęło szarzeć i zasnuwać się deszczowymi chmurami. Później usiadłam nad brzegiem Tamizy i wpatrywałam się w pływające po niej statki. Siedziałam tam ponad dwie godziny, a telefon nadal milczał. Widocznie moje przemyślenia na temat zainteresowania moją osobą przez ludzi były błędne. Nikt się mną nie interesował.
Po jakimś czasie zaczęłam odczuwać chłód i postanowiłam załatwić sobie jakieś miejsce do spania. Poszłam do klubu, w którym pracowała Vivien. Usiadłam przy barze i zamówiłam u barmana wodę. Miałam ochotę na coś mocniejszego, ale miałam przeczucie, żeby tego nie robić.
Wpatrywałam się w do połowy pełną szklankę i rozmyślałam nad moim nędznym żywotem. Postanowiłam zrezygnować z pracy u The Vamps i zająć się moją grupą w studio. I oczywiście studiami, jeśli mnie przyjmą. W innym wypadku musiałam stąd wyjechać. Nie zniosłabym tych spojrzeń pełnych współczucia i litości.
Siedziałam zatopiona w myślach, gdy poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam Michaela. Uśmiechał się uroczo i śmiesznie poruszał brwiami. Od razu moje samopoczucie się polepszyło.
-Hej, co tu robisz? - zapytał, szczerząc ząbki.
-Zostałam wyrzucona ze swojego mieszkania i dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj. Fajnie, nie? - uśmiechnęłam się ironicznie. Nagle poczułam potrzebę zwierzenia się komuś, a podświadomie wiedziałam, że temu chłopakowi mogę zaufać.
-Miałem podobnie. Nie masz gdzie spać?
-Załatwię sobie coś. Dzięki.
-Ja mam mieszkanie niedaleko.
-Dam sobie radę. Ty mnie wcale nie znasz. A poza tym mogę zatrzymać się u cioci na drugim końcu miasta. - kłamałam, nawet przez myśl mi nie przeszło pójście do cioci.
-Okey. - uśmiechnął się. - Masz ochotę się zwierzyć? Coś czuję, że tak. Barman poprosimy o coś mocniejszego.
-Dla mnie sok pomarańczowy. Dzisiaj wyszłam ze szpitala - zwróciłam się do chłopaka. Barman podał nam napoje, a ja zaczęłam opowiadać swoją historię.
~Oczami Alison~
Było po 23, a my siedzieliśmy w salonie. Byli tu wszyscy. Oba zespoły w komplecie, ciocia Zayna i Luny i nasza trójka. Grey spała na kolanach u Liama. Dziwne, ponieważ nie ufała nikomu oprócz Luny. To Payne zajął się kotkiem, gdy właścicielka była w szpitalu.
-Czyli nad Tamizą to była jakaś Lily? - zapytał po raz kolejny poddenerwowany Zayn.
-Tak, jest bardzo podobna do Luny. Powiedziałabym, że wyglądają jak siostry. - westchnęłam.
Nagle z zamyślenia wyrwał się Liam. Popatrzył na nas zmartwionym wzrokiem.
-A ktoś w ogóle do niej dzwonił? Czy założyliście, że nie odbierze?
-Próbowaliśmy kilka razy, ale ma wyłączoną komórkę lub jest poza siecią.
Chłopak wstał i wyjął telefon. Włączył zestaw głośnomówiący i położył urządzenie na stoliku. Usłyszeliśmy sygnał, a potem jakieś szumy.
-Haloo? - zapytał jakiś nieznajomy głos.
-Jest Luna? - zapytał przestraszony Zayn.
-Jest.
-Można prosić ją do telefonu?
-Nie. - w tle było słychać jakieś chichoty.
-Dlaczego? - Mulat był zdezorientowany
-Bo jest poza zasięgiem moich rąk. - po drugiej stronie było słychać jakiś śmiech i "Michael oddaj mi telefon!".
-Mógłbyś oddać telefon Lunie? - zapytał podirytowany Liam.
-Halo? Są jakieś zakłócenia, do zobaczenia! - "Michael ty dupku!"
Brak sygnału, chłopak się rozłączył. Próbowaliśmy kilka razy zadzwonić, ale wyłączyli telefon. Harry wstał z kanapy i wyszedł. Po chwili wrócił z laptopem. Wziął telefon Payne'a i zaczął coś wpisywać na komputerze.
-Wiem, gdzie jest.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Jest rozdział! Następny w niedzielę chyba, że będą 3 komentarze od 3 różnych osób, to rozdział może się pojawić jeszcze dzisiaj :P
Dziękuje za komentarze od Dagi i Gosi :* Nie jadę na Chorwację, więc nie będzie jakieś wielkiej przerwy w dodawaniu postów. Jak mijają Wam wakacje?? :D
Pozdrawiam
Luna :D
Chłopak wstał i wyjął telefon. Włączył zestaw głośnomówiący i położył urządzenie na stoliku. Usłyszeliśmy sygnał, a potem jakieś szumy.
-Haloo? - zapytał jakiś nieznajomy głos.
-Jest Luna? - zapytał przestraszony Zayn.
-Jest.
-Można prosić ją do telefonu?
-Nie. - w tle było słychać jakieś chichoty.
-Dlaczego? - Mulat był zdezorientowany
-Bo jest poza zasięgiem moich rąk. - po drugiej stronie było słychać jakiś śmiech i "Michael oddaj mi telefon!".
-Mógłbyś oddać telefon Lunie? - zapytał podirytowany Liam.
-Halo? Są jakieś zakłócenia, do zobaczenia! - "Michael ty dupku!"
Brak sygnału, chłopak się rozłączył. Próbowaliśmy kilka razy zadzwonić, ale wyłączyli telefon. Harry wstał z kanapy i wyszedł. Po chwili wrócił z laptopem. Wziął telefon Payne'a i zaczął coś wpisywać na komputerze.
-Wiem, gdzie jest.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Jest rozdział! Następny w niedzielę chyba, że będą 3 komentarze od 3 różnych osób, to rozdział może się pojawić jeszcze dzisiaj :P
Dziękuje za komentarze od Dagi i Gosi :* Nie jadę na Chorwację, więc nie będzie jakieś wielkiej przerwy w dodawaniu postów. Jak mijają Wam wakacje?? :D
Pozdrawiam
Luna :D
Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńTylko kto to jest Michael ? Chyba, że było o nim pisane, a ja nie pamiętam ?
Nie ma za co ;) Wiem, że to pomaga ;3
U mnie wakacje mijają strasznie szybko :(
Szkoda, że nie pojechałaś. Chętnie wróciłabym tam jeszcze raz :d
A Tobie jak mijają ?
Czekam na kolejny rozdział i weny życzę :)
PS. Przy okazji fajne zdjęcie na bloggerze ;>
Tancerz z 2 rozdziału :P Całe wakacje siedzę w domu i czasami idę z przyjaciółkami do kina xD Dzięki xPP
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeee. Nie ma za co. Super rozdział! U... Liam zazdrosny? ;D Dziiisiaj! Xd
OdpowiedzUsuńSuuper! Przeczytałam wszystkie rozdziały! Weny. ^^ ~Siostra Małgosi.
OdpowiedzUsuńSuper! Wczoraj odkryłam ten blog i szczerze przypadł mi do gustu. <33 #Paulina
OdpowiedzUsuń