wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 33

Rozdział 33

Otworzyłam oczy, lecz zaraz je zamknęłam. Światło raziło, a głowa pulsowała niemiłosiernie. Przesunęłam się na łóżku i poczułam, że coś ociera się o moje nagie stopy. Gwałtownie podniosłam się do postawy siedzącej, ale zakręciło mi się w głowie i ponownie opadłam na poduszki. Odczekałam chwilę, po czym spróbowałam znowu.
Usłyszałam miauknięcie i zobaczyłam Grey, która wychylała łepek spod kołdry.
-A co ty tu robisz? Miałaś być w Londynie z Bradem. - pogłaskałam kotkę, która zamruczała i zaczęła delikatnie przygryzać moje palce.
Po chwili delikatnie wysunęłam się z łóżka i wstałam. Świat zawirował, a ja poczułam, jak żołądek robi fikołki. Szybko pognałam do łazienki i pochyliłam się nad sedesem, by zwrócić całą jego zawartość.
Opierałam się o chłodne kafelki, a Grey parzyła na mnie błagalnie. Wstałam i znów poczułam skurcze żołądka. W miarę szybko poszłam do drzwi prowadzących na korytarz. Otworzyłam je i gdy zwierzę znalazło się za progiem, zamknęłam ponownie.
Wróciłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Byłam we wczorajszych ubraniach i miałam rozmazany tusz pod oczami. Moja twarz była blada i cała prezentowałam się jak siedem nieszczęść.
Próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniej nocy, lecz wspomnienia urywały się wraz z wejściem do klubu. Szłam za kimś. Czyjaś ręka spoczywała na moim ramieniu. Wytężyłam umysł, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć niczego oprócz dziwnego różowego napoju. Znów wstrząsnęły mną torsje, chociaż żołądek był pusty.
Postanowiłam się wykąpać. Mała wanna stała w rogu pomieszczenia. Napuściłam gorącej wody i nalałam odrobinę ulubionego płynu do kąpieli. Wróciłam do sypialni i wyjęłam czyste ubrania.
Gdy wycierałam się ręcznikiem, dokładnie oglądałam swoje ciało. Miejscami było czerwone od słońca. Na ramieniu miałam siniaka. Pewnie ktoś ścisnął moją rękę. Przejechałam dłonią po małej bliźnie po operacji, która była niemal niewidoczna. Na brzuchu wykwitła duża brązowa plama. Ktoś mnie uderzył. Jak ojciec. Zrobiło mi się niedobrze. Poczułam się jakbym cofnęła się w czasie i znów stała w małej łazience w piwnicy domu rodziców.
Przełknęłam ślinę i pokręciłam, by rozproszyć nieprzyjemne myśli. Gdy obejrzałam się cała, okazało się, że mam siniaki na wewnętrznych stronach ud. Wtedy nie zdołałam powstrzymać wymiotów.
-Luna? Jesteś tam? - usłyszałam Liama zza drzwi. Opierałam się o łóżko i przyglądałam swoim dłoniom. Głowa bolała mnie bardziej niż kiedykolwiek.
-Tak - wychrypiałam i sama przestraszyłam się swojego głosu.
-Mogę wejść? - przytaknęłam cicho. - Mam śniadanie. Wpuścisz mnie?
-Tak.
Wszedł do środka. Położył tackę z jedzeniem na komodzie, po czym rozejrzał się dookoła. Gdy mnie dostrzegł, popatrzył na rurki, które zakrywały siniaki na udach, i na bluzkę 3/4, która maskowała plamy na brzuchu i ramionach.
-Nie jest ci ciepło? - pokręciłam głową - Jesteś głodna?
-Nie. - wychrypiałam.
-Boli cię brzuch? - otworzyłam szeroko oczy i popatrzyłam na niego zdziwiona. - Piecze cię skóra? Wczoraj nieźle się spaliłaś.
-A to. Nie boli. - mruknęłam.
-Mogę obejrzeć?
-Nie! - wyrwałam się gwałtownie. Skuliłam się w sobie. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie dotykał w tamtej chwili. Liam spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
-Co się wczoraj wydarzyło?
-Nie pamiętam. Ostatnie, co sobie przypominam to czyjaś ręka na moim ramieniu i później pustka. - popatrzyłam na niego błagalnie, mając nadzieję, że on coś wie.
-Ponoć się biłaś i ktoś wsypał ci coś do napoju. Podejrzewamy, że pigułkę gwałtu.
-Ale nic się nie... - głos mi się łamał, a serce biło, jakby miało mi wyskoczyć z piersi.
-Nie. Nie wiemy co się stało, ale prawdopodobnie TO się nie wydarzyło. - wzdrygnął się. - Nic się nie stało. - zaczęłam się trząść.
Chłopak usiadł obok mnie, a ja wtuliłam się w niego. Pomimo, że nie chciałam, by ktoś mnie dotykał, potrzebowałam ciepła, a Payne mi go zaoferował.
Siedzieliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w ścianę. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
-Śniadanie! Pewnie już wystygło! - zerwał się z podłogi, wypuszczając mnie z objęć.
Może być. - uśmiechnęłam się do niego. Odstraszył moje demony. - Zjesz ze mną?

~Oczami Harry'ego~


-Kiedy mamy to spotkanie z gościem, który znalazł telefon Luny? - zapytałem.

-Cholera. - Zayn wyjął swoją komórkę i wyszedł z salonu.
-Jak tam Vivien? - zagadałem do Alison, która siedziała naprzeciwko.
-Czuję się lepiej. - Viv pojawiła się w progu, oparta o Louisa. Tommo nie opuszczał jej ani na krok od wczorajszego wieczoru. - Co z Luną? Znaleźliście ją?
-Tak. Liam do niej poszedł. Jeszcze nie wrócił. - Alison zmarszczyła brwi. - Pójdę do niej i sprawdzę, co oni robią tak długo.
-To przecież oczywiste. -wzruszyłem ramionami. - Ciągnie ich do siebie. Nie zdziwię się, jeśli po tym wyjeździe będą razem. Ale nie chciałbym być w skórze Liama, gdy powie Paulowi.
Dziewczyny posłały mi zdziwione spojrzenia, a ja tylko pokręciłem głową. Nie musiały wiedzieć, jak bardzo naciskał na nas manager.
-Idziemy zwiedzać miasto, a o 5 popołudniu mamy odebrać telefon Luny. - wrócił Zayn i przerwał krępującą ciszę. - Luna już zeszła?
-Miałam właśnie do niej pójść. - Alison spojrzała na Zayna z światełkiem w oczach. Miałem nadzieję, że też kiedyś kogoś takiego poznam. Dziewczynę, która pokocha mnie, a nie członka słynnego boysbandu.
Do pomieszczenia wbiegli Kai, John i Niall, śmiejąc się radośnie. Pomimo,że wyjazd nie rozpoczął się najlepiej, dostrzegł szansę na najlepsze wakacje w życiu.
Za nimi weszli pozostali. Rozsiedli się na kanapach, a ja przyjrzałem się podejrzliwie Danielle.
-Gdzie Liam? - zapytała słodkim głosem.
-Z Luną. - obserwowałem, jak jej rysy wykrzywia grymas wściekłości. Po sekundzie jej twarz wróciła do obojętnego wyrazu. Spojrzałem na pozostałych, lecz nikt nie zwracał na nią uwagi. Ta dziewczyna była dziwna. I przerażająca.
-Idę do kuchni. Jestem głodny. - Niall wstał z miejsca obok i popatrzył na resztę. - Ktoś coś chce?
-Idę z tobą. - usłyszeliśmy zachrypnięty głoś Rudej, która weszła do salonu, opierając się o Payne'a.
-Dobrze się czujesz? - Malik patrzył na nią z zatroskaniem. Zanim pojawiła się Luna, nie widziałem go czymś tak bardzo przejętym. Zayn był dobrym bratem.
-Lepiej niż rano, ale potrzebuję soku pomarańczowego i tabletek przeciwbólowych. - uśmiechnęła się słabo. Była blada i miałem wrażenie, jakby tylko Liam powstrzymywał ją od upadku.
Alex wskazał jej ręką fotel, na którym siedział i ruszył do kuchni po sok i paracetamol.
-Pamiętasz coś z wczoraj? - zapytała niepewnie Alison. Zauważyłem kątem oka, że Danielle się spięła.
-Mało co. Ale nic mi się nie stało. Chyba. - dodała ciszej.
-Co Cię boli? - zapytał Alex, która właśnie przed nią ukucnął i podał jej szklankę i tabletki.
-Głowa i brzuch. Trochę nogi.
-Gdzie dokładnie? Masz skurcze? - zapytał profesjonalnym tonem. Nadaje się skurczybyk na lekarza. I będzie cholernie dobry.
-Nic mi nie jest. Po prostu coś mi zaszkodziło. - westchnęła - A co się właściwie działo? - jej ciało było spięte i oddychała nierówno.
-Gdy fani nas otoczyli, ktoś zaatakował mnie nożem. - wymamrotała blondynka i spojrzała na Lunę - Ale nic poważnego się nie stało. Po prostu mam niewielkie rozcięcie na brzuchu.
-Ale kto..?
-Nie wiemy. - odpowiedziałem - Poza tym byliśmy rozkojarzeni,bo...
-Bo każdy był zajęty rozglądaniem się za tobą. - wysyczała jadowicie Danielle. Posłała jej nienawistne spojrzenie, jakby Rudy zamordowała jej matkę.
Niemal słyszałem trybiki w głowie Luny. Nagle jej oczy zrobiły się smutne, a ona skuliła się w sobie.
-To nie twoja wina. - powiedziałem do niej, a ona spojrzała na mnie z roztargnieniem i zdziwieniem. Znałem się na ludziach. Lepiej, niż każdy mógłby przypuszczać.
Przez chwilę trwała cisza, którą przerwało głośnie wymaszerowanie Dan z pokoju. Można było zauważyć ulgę na większości twarzach.
-Opowiadając dalej, chłopcy cię szukali. W międzyczasie zniknęła Dan, a my wróciliśmy do domu z Viv. Około 2 wróciła Danielle, a o 3 przynieśli cię Kai i Michael. - zakończył Liam bez tchu - Nic więcej nie wiemy.
-Okey. - Ruda uśmiechnęła się nieśmiało. Podziwiałem tą dziewczynę. Pomimo, że los ciągle rzucał jej kłody pod nogi, ona się nie poddawała i była radosna. - Co robimy dzisiaj?
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Długo nie było rozdziału. Do tego ten jest nudny i do niczego. W następnych pojawi się więcej akcji. Dziękuję za obecność tym, którzy zostali :*
Szczęśliwego Nowego Roku! Spełnienia Marzeń! I wytrwania w postanowieniach :D
Pozdrawiam
Luna :D