piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 18

Rozdział 18

Drzwi nagle otworzyły się, a w nich stanęli dwa rozjuszone byki (czytaj: Zayn i Liam).
-Gdzie byłaś? Wiesz, która jest godzina?! Jest po dziewiątej, a miałaś być dwie godziny temu! - krzyknął Zayn, a Payne tylko lustrował wściekłym spojrzeniem Maksa.
-Sorry. - prychnęłam, a brat się zagotował. Już miał ponownie zacząć krzyczeć, ale uciszyłam go gestem dłoni. - Dzięki za kolację. - uśmiechnęłam się do ratownika i cmoknęłam go w policzek. - Do jutra!
-Pa! - odwrócił się i zaczął iść do samochodu, lecz się odwrócił. - Jak nie chcecie, żeby się spóźniała, to pilnujcie, żeby coś jadła, bo potem słabnie na zajęciach, a my bierzemy ją na porządny posiłek. Na razie Mała! - zawołał i odjechał.
Popatrzyłam na chłopaków, lecz oni byli pogrążeni w myślach. Minęłam ich i ruszyłam szybko do pokoju Vivien. Właśnie się malowała.
-Masz dzisiaj nockę? - zapytałam wesoło. Pokiwała głową. - Masz coś przeciwko, jeśli będę tutaj spała?
-Pokłóciłaś z Liamem? I wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać i oczekiwać mojej pomocy?
-Wiem o tym i dziękuję ci. Muszę sobie wszystko przemyśleć.

~Oczami Zayna~
Staliśmy w drzwiach i patrzyliśmy na siebie. Po chwili weszliśmy do kuchni, gdzie Alison robiła herbatę. Zastanawiałem się, czemu tamten koleś mówił, że ma jeść. Przecież jadła kanapki i naleśniki przy nas. Chyba.
-Jadła Luna naleśniki? - zapytałem wszystkich obecnych.
-Chyba nie. Przynajmniej nie przy mnie, a byłem przy smażeniu. - odpowiedział Loczek, wzruszając ramionami.
-Przy nas też nie. - odpowiedziała Alison. - A zjedliśmy wszystkie.
-Kanapki?
-Nie zdążyła, bo je zabraliśmy jej.
-Po zakupach też nic nie jadła. - powiedziała smutno Lori. - Ale z nas przyjaciele. Nie dość, że zrobiła nam śniadanie, to jeszcze głodowała cały dzień, bo nic jej nie zostawiliśmy.
Siedzieliśmy w ciszy, zatopieni w myślach. 
-Ja wychodzę do pracy. - krzyknęła Vivien. - Wrócę rano!
-Wychodzę! - usłyszeliśmy krzyk Luny, a ja zerwałem się z krzesła.
-Gdzie idziesz? - spytałem podirytowany. Byłem najgorszym bratem na świecie.
-Po jakieś ubrania. Masz ochotę iść ze mną? - zapytała pogodnie. Nie miała nam za złe tego śniadania.
-Pewnie. - szybko pobiegłem po kurtkę i chwyciłem klucze do mieszkania dziewczyn.
Na początku było niezręcznie, lecz po kilku minutach rozluźniliśmy się.
-Zayn, żeby nie było złudzeń. Jeśli chodzi o ciebie i Alison to nie mam nic przeciwko waszemu ZWIĄZKOWI, ale jeśli chcesz mieć seks-przyjaciółkę, to odpuść, bo wtedy się zdenerwuję i mogę zrobić coś, czego będziemy żałowali do końca życia. - powiedziałam ostrzegawczym tonem.
-Czyli, że możemy się spotykać, jeśli chcemy? I mamy na to twoje błogosławieństwo? - zapytałem szczęśliwy. Rozmawiałem dzisiaj rano z Alison na ten temat i oboje zdecydowaliśmy, że nasz związek zależy od reakcji siostry. Czyli mieliśmy zielone światło.
-Tylko jej nie zrań. I na litość boską zabezpieczajcie się, nie chcę być jeszcze ciocią. - uśmiechnęła się, a ja się zarumieniłem.
-Nawzajem! - krzyknąłem, a ona zrobiła się cała czerwona.
-Do niczego pomiędzy nami nie doszło. Nie całowaliśmy się nawet, więc nie masz, co się czepiać. - powiedziała szybko zakłopotana.
Weszliśmy do willi i powędrowaliśmy do pokoju Luny, który był największy.
-Skąd wiesz, gdzie jest?
-Sam go wybierałem i urządzałem. - uśmiechnąłem się pod nosem.

Luna otworzyła drzwi i oniemiała. Pomieszczenie było ogromne. Przy jednej ścianie było miejsce dla mola książkowego i meblościanka w nowoczesnym stylu. Kawałek dalej była wnęka w ścianie, a w niej stało łóżko, obok niego szezlong, a po drugiej stronie toaletka. Cały pokój był utrzymany w bieli i różnych odcieniach fioletu. Jednak największe wrażenie robił mały parkiet do tańca, a przy nim sprzęt grający.
Luna stała w drzwiach oniemiała. Nagle rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła.
-Dziękuję! - i cmoknęła mnie w policzek. - Jesteś najlepszym bratem pod słońcem. Skąd wiedziałeś, że tak wygląda mój wymarzony pokój?
-Znalazłem rysunki. - odpowiedziałem skromnie, a ona mocniej mnie przytuliła. - Jutro już będziesz tu spała.
-Dziękuję i przepraszam za moje zachowanie po powrocie ze szpitala. Powinnam była zadzwonić, a dzisiaj nie odstawiać takiej szopki. - uśmiechnęła się przepraszająco.
-Nie masz za co. Ja bym był nie do zniesienia. - zaśmiałem się. - Dobra zbieraj te ciuchy i wracamy, bo będą się niepokoić.
~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Nie wyszedł za bardzo :/ Pisany na szybko i niesprawdzany :P Następny w niedzielę najprędzej :) Postaram się coś napisać prędzej, ale nic nie obiecuję :) Dzięki za komentarze i obecność :D Obok pojawiła się ankieta, w której chciałabym byście wzięli udział :*
Pozdrawiam
Luna :D

2 komentarze:

  1. Jest świetny ;3
    Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział! Ładny pokój... Ja zbierałam pieniądze i zrobiłam sobie remont pokoju. Taki jak mam teraz rysowałam sobie na kartkach jak Luna. U... Liam zazdrosny... O pedała. XD haha. Czekam na next. ;3 Pozdro i weny... ♥

    OdpowiedzUsuń

Podaruj mi swój uśmiech i skomentuj :)