Rozdział 8
W progu stał wysoki niebieskooki blondyn z rozjaśnionymi słońcem włosami. Miał sylwetkę greckiego boga. Eric Grade.
Zamknęłam oczy, by się uspokoić. Nie chciałam robić scen przy Liamie ani przy nikim.
-Ty! Wróć, jak wszyscy wyjdą! Albo nie wracaj, jak wolisz... - zwróciłam się do niego i wskazałam drzwi.
-Ale... - jego głos był lekko zachrypnięty, a na jego dźwięk mrowiła skóra. Cały Eric, uosobienie męskości.
-Nie będę teraz z tobą gadać! Daj mi spokój! - może zachowywałam się jak obrażone dziecko, ale zasłużył sobie na to.
Obrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Pozostała trójka patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Kto to był? - braciszek już się jeżył.
-Spokojnie, nikt ważny. - ciocia posłała mi karcące spojrzenie. - No co?
-Odkąd wyjechałaś, przychodził codziennie i pytał o ciebie. Wczoraj przyszedł, gdy dzwonił Zayn i usłyszał o szpitalu. Wybiegł z domu, nie miałam okazji z nim porozmawiać. I spotkałam go na lotnisku.
-Mógł pomyśleć, zanim odwalił tamto. - uśmiechnęłam się słodko, pomimo bólu który narastał w piersi. Chciałam o nim zapomnieć i byłam na bardzo dobrej drodze. - I co tam w Australii?
Ciocia siedziała u mnie długo, Liam i Zayn zwinęli się do domu koło 18. Kazałam im nie wracać, co najwyżej następnego dnia i powiedzieć to samo reszcie. Gdy ciocia opuszczała moją salę było po 20. Mówiła, że zatrzymała się w hotelu niedaleko szpitala. W chwili, gdy zamknęła drzwi do mojej sali, padałam ze zmęczenia. Nagle usłyszałam delikatne pukanie. Kogo przywiało? Eric nie siedziałby tu tak długo.
A jednak! Cichutko wślizgnął się do sali.
-Po co przyleciałeś? Chcesz jeszcze raz pokłócić się o tamten pocałunek?! Po cholerę to jesteś?!
-Usłyszałem, że jesteś w szpitalu. Jak byliśmy razem, już wtedy coś podejrzewałem. Musiałem sprawdzić, czy wszystko w porządku i chciałem cię przeprosić za tamto.
Prychnęłam. Typowe obrażone dziecko.
-Ja wiem, że cię zraniłem. Naprawdę nie chciałem, jakoś samo wyszło.
-Samo wyszło?! Ty się słyszysz?! Dlaczego z Lori?! To omal nie zniszczyło naszej przyjaźni!
-Ja nie wiedziałem, co robię. Nie pamiętam połowy z tego, co robiłem. Nie chcesz ze mną być? Okey, rozumiem. Ale chciałbym się z tobą przyjaźnić, jak za dawnych czasów. Obiecuję, że nie będę niczego próbował.
-No mam nadzieję. - prychnęłam i uśmiechnęłam się do niego. Pomimo, że byłam na niego wkurzona, to strasznie mi go brakowało. Nie chciałam go tracić na zawsze, kochałam go. Ale już nie w ten szczególny sposób. -I jak twoje lekcje surfingu? Dużo nowych uczniów?
-Pewnie! Sami turyści. A ja słyszałem, że ty też uczysz. - wyszczerzył ząbki w sposób, w jaki tylko on potrafił. -Darrio?
-Tak, jest świetny! Powolutku spełniam swoje marzenia w Londynie, ale brakuje mi naszych imprez w Australii. Ale najbardziej tęsknię za falami.
-Zbierzemy ekipę i polecimy do Francji, jak wyjdziesz ze szpitala. Co ty na to?
Eric siedział u mnie, dopóki nie wyrzuciła go pielęgniarka. Ledwo zamknął drzwi, a ja odpłynęłam.
W środku nocy obudził mnie przeraźliwy ból w piersi. Nacisnęłam czerwony guzik przy łóżku, a resztę pamiętam jak przez mgłę.
Krzyki lekarzy, jakieś pikające urządzenia, a potem już była tylko ciemność.
Nie mogłam otworzyć oczu. Byłam świadoma obecności znacznej ilości osób w pomieszczeniu.
-Ale lekarz mówił, że wszystko już będzie w porządku. Przecież wczoraj już oddychała samodzielnie... - słyszałam ściszone głosy. Ciocia brzmiała na zrozpaczoną.
-Wszystko będzie dobrze, to silna dziewczyna. - Brad?
-Najsilniejsza z nas wszystkich... - przytaknął Zayn.
Ciemność.
-Mała, obudź się. Nie śpij tyle. Muszę jeszcze ci palnąć kilka pogadanek starszego brata. No weź, wróć do nas.
I znowu odpłynęłam. Wracałam "do żywych" kilka razy i zawsze słyszałam zmartwionych przyjaciół. Zorientowałam się, że siedzieli przy mnie cały czas. Był nawet Louis i przepraszał za swoje zachowanie. Przysiągł, że jak tylko się obudzę, to będę mogła zrobić z nim, co będę chciała. Czasami czułam tylko delikatny uścisk dłoni lub dotyk czyjejś skóry.
Gdy wreszcie udało mi się otworzyć oczy, oniemiałam z niedowierzania.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Hejka! Jest dłuższy niż poprzedni xD Następny rozdział w czwartek? Ale może się zdarzyć, że coś naskrobię na jutro :P
Aktualizacja bohaterów :P
Pozdrawiam
Luna :D
Ciocia siedziała u mnie długo, Liam i Zayn zwinęli się do domu koło 18. Kazałam im nie wracać, co najwyżej następnego dnia i powiedzieć to samo reszcie. Gdy ciocia opuszczała moją salę było po 20. Mówiła, że zatrzymała się w hotelu niedaleko szpitala. W chwili, gdy zamknęła drzwi do mojej sali, padałam ze zmęczenia. Nagle usłyszałam delikatne pukanie. Kogo przywiało? Eric nie siedziałby tu tak długo.
A jednak! Cichutko wślizgnął się do sali.
-Po co przyleciałeś? Chcesz jeszcze raz pokłócić się o tamten pocałunek?! Po cholerę to jesteś?!
-Usłyszałem, że jesteś w szpitalu. Jak byliśmy razem, już wtedy coś podejrzewałem. Musiałem sprawdzić, czy wszystko w porządku i chciałem cię przeprosić za tamto.
Prychnęłam. Typowe obrażone dziecko.
-Ja wiem, że cię zraniłem. Naprawdę nie chciałem, jakoś samo wyszło.
-Samo wyszło?! Ty się słyszysz?! Dlaczego z Lori?! To omal nie zniszczyło naszej przyjaźni!
-Ja nie wiedziałem, co robię. Nie pamiętam połowy z tego, co robiłem. Nie chcesz ze mną być? Okey, rozumiem. Ale chciałbym się z tobą przyjaźnić, jak za dawnych czasów. Obiecuję, że nie będę niczego próbował.
-No mam nadzieję. - prychnęłam i uśmiechnęłam się do niego. Pomimo, że byłam na niego wkurzona, to strasznie mi go brakowało. Nie chciałam go tracić na zawsze, kochałam go. Ale już nie w ten szczególny sposób. -I jak twoje lekcje surfingu? Dużo nowych uczniów?
-Pewnie! Sami turyści. A ja słyszałem, że ty też uczysz. - wyszczerzył ząbki w sposób, w jaki tylko on potrafił. -Darrio?
-Tak, jest świetny! Powolutku spełniam swoje marzenia w Londynie, ale brakuje mi naszych imprez w Australii. Ale najbardziej tęsknię za falami.
-Zbierzemy ekipę i polecimy do Francji, jak wyjdziesz ze szpitala. Co ty na to?
Eric siedział u mnie, dopóki nie wyrzuciła go pielęgniarka. Ledwo zamknął drzwi, a ja odpłynęłam.
W środku nocy obudził mnie przeraźliwy ból w piersi. Nacisnęłam czerwony guzik przy łóżku, a resztę pamiętam jak przez mgłę.
Krzyki lekarzy, jakieś pikające urządzenia, a potem już była tylko ciemność.
Nie mogłam otworzyć oczu. Byłam świadoma obecności znacznej ilości osób w pomieszczeniu.
-Ale lekarz mówił, że wszystko już będzie w porządku. Przecież wczoraj już oddychała samodzielnie... - słyszałam ściszone głosy. Ciocia brzmiała na zrozpaczoną.
-Wszystko będzie dobrze, to silna dziewczyna. - Brad?
-Najsilniejsza z nas wszystkich... - przytaknął Zayn.
Ciemność.
-Mała, obudź się. Nie śpij tyle. Muszę jeszcze ci palnąć kilka pogadanek starszego brata. No weź, wróć do nas.
I znowu odpłynęłam. Wracałam "do żywych" kilka razy i zawsze słyszałam zmartwionych przyjaciół. Zorientowałam się, że siedzieli przy mnie cały czas. Był nawet Louis i przepraszał za swoje zachowanie. Przysiągł, że jak tylko się obudzę, to będę mogła zrobić z nim, co będę chciała. Czasami czułam tylko delikatny uścisk dłoni lub dotyk czyjejś skóry.
Gdy wreszcie udało mi się otworzyć oczy, oniemiałam z niedowierzania.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Hejka! Jest dłuższy niż poprzedni xD Następny rozdział w czwartek? Ale może się zdarzyć, że coś naskrobię na jutro :P
Aktualizacja bohaterów :P
Pozdrawiam
Luna :D
Ghaha! Zgaaadłaaam! Stoją tam wszyscy i ku zdziwieniu Luny jej były teeż. Albo Liam beczy albo coś. Trzyma ją za rękę? A może to ten były przy niej siedzi i trzyma za łapke? ;3
OdpowiedzUsuńNaskrob na jutro! I rozdział jak zwykle super tylko krótki;c ale wole krótki niz dlugi ale co tydzien ;) poozdro i weny! ;*
UsuńHahahaha mówiłam ;D Miałam rację, że to jej były :))) Hahahah jasnowidz ze mnie XD
OdpowiedzUsuńDobra, ogar :/ Za dużo żelków xd No już ogar i jest ok ;)
Rozdział jest super świetny :D A to gej z Erica, no jak tak mógł. Wydaje mi się, że Luna za szybko mu wybaczyła. No np. Ja bym go potrzymała w niepewności xd A niech ma po tym co zrobił. No ale ja lubię trzymać ludzi w niepewności (ale tylko tych co coś mi zrobili ;)). No ale wracając do tematu ^.^ Mam już zdanie wyrobione na takich jak on. "Byłem pijany" albo "Nic nie pamiętam" to są tradycyjne wymówki. Prawda jest taka, że jak raz zdradzi to drugi raz też to zrobi. Moim zdaniem miłości nie ma ! No i znów odbiegamy od tematu ;/
Rozdział jest świetny itd. ;D Czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny.
PS. Dobrze, że Luna nie kocha go w "ten" sposób :)
Szybko wybaczyła, czy ja wiem? Dwa miechy go olewała, a potem dała do zrozumienia, że dla niej jest przyjacielem :P
UsuńI nie wiesz, co tęsknota robi z ludźmi xD Zachowujesz się po niej irracjonalnie xD
Właściwie to wiem co tęsknota robi z człowiekiem ale ja przeżyłam podobną sytuację. I zaufałam ponownie. To był błąd. No ale było minęło :) Tylko mam nadzieję, że Luna nie przejedzie się na nim ponownie :P
Usuń