środa, 9 lipca 2014

Rozdział 2

Rozdział 2

Brad stał w progu, ubrany w czarny, elegancki garnitur. Od tego widoku trudno było oderwać wzrok. Spojrzałam na siebie. Na sukienkę w kwiatki, bluzę i trampki. Przy nim wyglądałam jak jakiś bezdomny. Spuściłam głowę zażenowana.
-Hej, Luna. - uśmiechnął się uroczo. Zaprosił mnie do środka. Weszłam i zatrzymałam się w przedpokoju. 
-Mogłeś powiedzieć, że gdzieś wychodzisz. Byłabym wcześniej i już byś miał wolne. Albo może przyjdę jutro koło 14? Zaraz po zajęciach? - nie chciałam mu blokować wyjść. Ja mogłam dołączyć do dziewczyn w klubie.
-Luna... ja nigdzie nie idę. Chciałem cię lepiej poznać. Pójdziesz ze mną czy będziesz tu stać jak kołek? - zaśmiał się.
Ruszyłam za nim, ale nie poszliśmy do sali gimnastycznej (przywileje sławy). Chłopak otworzył mi drzwi do pomieszczenia, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Mały salon był cały w beżach oraz znajdowały się tam ciemne, stare meble. Gdzieniegdzie stały kwiaty. Na środku pokoju dominował zastawiony stół dla dwóch osób. Za nim było wyjście na taras.
-Brad? Przygotowałeś kolację? - zapytałam zmieszana.
-Tak, pozostali mi pomagali, a teraz są w klubie i wrócą nad ranem. Mogę zabrać Twoją bluzę? - oddałam mu nakrycie, a on położył je na kanapie. Miałam szczęście, że pomyślałam o sukience. - Usiądź, a ja zaraz przyniosę kurczaka.
Podeszłam do szyby i wyjrzałam na zewnątrz. Gdy wysiadałam z taksówki, nie zwróciłam uwagi na pogodę. Jak na Londyn przystało, właśnie zaczynało lać. Po chwili niebo przecięła biała błyskawica. Od dziecka kochałam burzę, dziewczyny się ich bały, a ja zawsze chciałam być na zewnątrz i oglądać, jak pioruny uderzają w ziemię.
Usłyszałam grzmot i poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się błyskawicznie. Spostrzegłam uśmiechniętego Brada w blasku świec. Wszystkie jego fanki chciałyby być teraz na moim miejscu.
-Wysiadł prąd. Ktoś mnie tam nie lubi na Górze. - uśmiechnął się.
-Wcale nie. Mogę się założyć, że i tak jedlibyśmy przy blasku świec. - uśmiechnęłam się szeroko. - Uwielbiam taką pogodę. Po burzy zawsze można poczuć, że wszystko żyje.
-Ja nie mam nic przeciwko niej. Po kolacji, jeśli nie będzie padać oczywiście, możemy pójść na spacer.
-Z chęcią.
-Dobrze. A teraz zacznijmy jeść, zanim moje dzieło wystygnie. - zaśmialiśmy się.
Chłopak chwycił mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Odsunął dla mnie krzesło jak prawdziwy gentleman. Usiadłam, a on naprzeciwko mnie. Nałożył mi kawałek złocistego kurczaka i podał sałatkę wiosenną. Nasypałam trochę na talerz i oddałam brunetowi.
-Smacznego - uśmiechnęłam się do niego.
-Mam nadzieję, że to nie będzie nasza ostatnia kolacja. - zaczęliśmy się śmiać. Przy tym chłopaku byłam wyluzowana i zadowolona z życia.
Całą kolację opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z naszego życia. Jedno trzeba było przyznać. Brunet genialnie gotował. Zupełnie jak Liam. Myśli o Payne wkradły się po cichu do mojego umysłu. Dzisiaj wyglądał uroczo cały umazany w mące i gdy spał.
Nie wiedziałam dlaczego, ale byłam pewna, że złapałam z nim lepszy kontakt niż z Harrym czy Niallem, o Luisie nie wspominając.
Otrząsnęłam się z tych myśli i stwierdziłam, że Brad mi się intensywnie przyglądał.
-Mam coś na twarzy?
-Nie, po prostu przypominasz mi moją siostrę, która mieszka w Oxfordzie. Chciałem ci powiedzieć, że cały zespół traktuje cię jak młodszą siostrę, którą trzeba się opiekować. Więc wybacz, że czasami będziemy nadopiekuńczy. - zrobił słodką minkę, niczym kot ze Shreka. Uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Pewnie. Ja uważam was za zwariowanych przyjaciół czy braci, choć jednego już mam. - wystawiłam język.
-Oo, nie wiedziałem. Znam go? - spojrzał na mnie podejrzliwie. 
-Raczej tak.
-Coś więcej?
-Mamy takie same oczy. - chciałam się z nim trochę pobawić.
-Gdzie mieszka?
-W Londynie. 
-Tańczy? Jest instruktorem?
-Nie, śpiewa.
-Zespół?
-Tak.
-Znany?
-Tak.
-Nie znam nikogo innego o nazwisku Carmara. - fakt, nie podałam mu ważnej informacji.
-Ma inne nazwisko. Powiedzieć ci?
-Nie, Louis Tomlinson?
-Nigdy! Ale blisko.
-Zayn Malik?
-Tak, mój rodzony brat. - uśmiechnęłam się. On patrzył na mnie wytrzeszczonymi oczyma. - No co?
-On ciemne włosy, ty rude, w życiu bym nie powiedział.
-Ale oczy te same. Znasz go osobiście?
-Tak, mieliśmy kilka razy szczęście na siebie wpaść i pogadać. Spoko koleś. - uśmiechnęliśmy się do siebie. - To co idziemy na ten spacer?
Podał mi bluzę, torbę odłożył do holu, a sam pobiegł się przebrać w coś luźniejszego. Kto normalny poszedłby na spacer do parku w garniturze? Gdy on się przebierał, ja pozbierałam naczynia na kupkę i uprzątnęłam ze stołu. Wyszłam z salonu, kiedy on zbiegał ze schodów, ubrany w dopasowane spodnie i bluzę z House'a. Wpadliśmy na siebie i przewróciliśmy się. Nasz śmiech było słychać w całej willi, jak sądzę. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do parku. Cały czas się śmialiśmy, a ludzie się na nas gapili.
-Luna, mam pytanie...
-Yhy? - mruknęłam, sadowiąc się na ławce.
-Zostaniesz naszym choreografem? Jeździłabyś z nami w trasy, w jednym autobusie i mielibyśmy wszyscy dużo frajdy! - zrobił maślane oczka, którym nie mogłam się oprzeć.
-Zgadzam się, ale muszę chodzić na zajęcia na studiach, do szkoły tanecznej i mieć trochę czasu wolnego.
-Dla mnie ok. - uśmiechnął się szeroko i w tym momencie podbiegło do nas mnóstwo fotografów, pomimo późnej pory i chłodu. Zaczęli robić zdjęcia i wykrzykiwać różne pytania.
-Jesteście parą? Jak długo? Kto to jest? - i wiele innych.
Popatrzyliśmy się na siebie z Bradem i zaczęliśmy się głośno śmiać. Reporterzy mieli dziwne miny i chyba ich zaszokowało nasze zachowanie.
-Chyba musimy wracać, nie dadzą nam spokoju. Może dołączymy do chłopaków albo dziewczyn? - zapytałam chłopaka, nachylając się do niego.
-Jestem za.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną, żartując z ludzi z aparatami biegnącymi za nami. Co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Gdy wchodziliśmy na teren posesji The Vamps, Brad odwrócił się.
-To jest Luna. Przyjaciółka zespołu i nasza choreografka. Chcielibyśmy mieć trochę prywatności. Dziękuję i żegnam.
Weszliśmy do holu, a potem na piętro. Chłopak tłumaczył mi, gdzie co jest, bo twierdził, że będę tu często przebywać. Pokazał mi pokoje chłopaków i na końcu jeden pusty.
-Jeśli chcesz, możesz z nami zamieszkać. Byłoby to na rękę i tobie i nam, ponieważ chcemy, żebyś tu była co najmniej pięć razy w tygodniu. - otworzyłam usta ze zdziwienia. 5 razy? A co ze studiami? Z dziewczynami? Z zajęciami z moją grupą?
-Ale co z nauką? Za miesiąc zaczyna się szkoła. 
-A gdzie chcesz chodzić?
-Do Royal Academy of Music. Na wydziale tańca.
-Bez problemu to połączymy. Możesz zamieszkać u nas. Załatwimy z Darrio, by zajęcia nie kolidowały ze szkołą. Większość wieczorów do twojej dyspozycji. A my cię mamy na wyłączność. Co ty na to? - niezła propozycja, tylko musiałabym się wyprowadzić od dziewczyn, czego wolałabym uniknąć.
-Muszę to obgadać z przyjaciółkami. Później dam ci odpowiedź. - już teraz wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa. Uśmiechnęłam się do niego. - Leć się przebrać. Jak to już zrobisz, wpadniemy do mnie. Muszę zmienić ubrania.
Nawet się nie obejrzałam, a chłopak wrócił ubrany w jeansy i koszulkę Supermana. Szybko wsiedliśmy do samochodu Brada i wyjechaliśmy na drogę, kierując się do centrum Londynu. Nie minęło nawet 10 minut, a już wjeżdżaliśmy na podziemny parking budynku, w którym mieszkałam. Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do windy. Wpisałam kod, który upoważniał do wjazdu na 15 piętro, które w całości należało do mnie, Lori, Alison i Vivien. Szybko pobiegłam do pokoju, zostawiając chłopaka w salonie. Zobaczyłam mojego kotka Grey, śpiącego na łóżku. Pogłaskałam go i weszłam do garderoby, wyjęłam ulubione rurki i czarny top odsłaniający pępek. Wbiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na klucz i wskoczyłam pod prysznic. Po 5 minutach byłam ubrana i wyszłam z pokoju, rozczesując włosy.
-Wow. - usłyszałam, gdy weszłam do pokoju i ujrzałam bruneta siedzącego na kanapie. Wstał i zaproponował mi ramię.
Wyszliśmy z budynku. Na zewnątrz było chłodno. Po chwili już cała byłam przemarznięta, ale od naszego lokum do klubu było 5 minut piechotą. Gdy podeszliśmy pod budynek, kolejka przed wejściem była ogromna. Co się dziwić? Jeden z najpopularniejszych klubów w Londynie i jeszcze dodatkowo był piątek około 22. Ruszyłam wzdłuż kolejki do wejścia dla VIP'ów, ciągnąć za sobą zdezorientowanego Brada.
-Nazwisko? - zapytał chłopak, stojący przy wejściu.
-Jack? - zapytałam kpiąco.
-Luna! Trzeba było od razu. Wchodźcie! - uśmiechnął się i przepuścił nas.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy szukać naszych przyjaciół. Wśród tłumu mignęły mi włosy Alison, pociągnęła w tamtą stronę Brada. Po chwili znalazłam wszystkie moje współlokatorki. 
-Dziewczyny to Brad z The Vamps. Mówiłam wam o nim. - wyszczerzyłam ząbki i wskazałam po kolei na przyjaciółki. - To Alison, Lori i Vivien, wasza wielka fanka. - blondynka podeszła do bruneta i zaczęła coś mówić, na co on kręcił głową i się śmiał. Po chwili dziewczyna wyciągnęła go na parkiet.
-Musimy pogadać! - przekrzyczałam muzykę i uśmiechnęłam się do pozostałej dwójki. - Ale to na spokojnie! Chodźmy się bawić!
Nic nie piłam, bo jutro miałam mieć zajęcia z grupą Darrio, ponieważ on miał mieć próby z One Direction przed ich koncertem w Victoria Park (słynnym klubie, typowym miejscu różnych koncertów). Bawiłyśmy się coraz lepiej. Na środku hali powstało kółko dla osób, które chciały się popisać umiejętnościami. Wskoczyłam na środek i pokazałam, jak się tańczy w Sydney. Stałam na jednej ręce, robiąc Freeze, gdy ktoś do mnie dołączył. Tańczyliśmy, jakby to była bitwa, choć nie była. Koleś był dobry i do tego nieziemsko przystojny. Zaczęliśmy tańczyć bliżej siebie i nasz taniec stawał się coraz bardziej namiętny. Odwróciłam się tyłem do chłopaka i poczułam jego palce na odsłoniętej skórze. Nie przeszkadzało mi to, a nawet schlebiało. Położyłam ręce na jego barkach i dałam mu znak, że ma mnie podnieść, co zaraz zrobił, a ja zwinnie przeskoczyłam przez jego plecy, lądując idealnie na palcach za nim. Odwróciliśmy się do siebie i uśmiechnęliśmy głupkowato. Zeszliśmy z parkietu i podeszliśmy do baru.
-Jimmy, podaj mi proszę wodę. - uśmiechnęłam się do zakolczykowanego faceta za barem.
-Za ten pokaz macie dzisiaj napoje za darmo, polecenie szefa. - podał mi wodę i spytał czego chce mój partner.
-Piwo. - odpowiedział głębokim głosem. - Gdzie się nauczyłaś tak tańczyć? To było niesamowite. - pokazał dołeczki, uśmiechając się. Przyjrzałam się lepiej chłopakowi. Wyglądał na dwudziestolatka, włosy miał czarne jak węgiel i oczy zielone jak morskie głębiny. Ubrany był jak typowy tancerz uliczny, w spodnie z niskim stanem i dużą koszulkę. Wyglądał rewelacyjnie.
-Sydney, na dyskotekach koledzy mnie nauczyli. Teraz tańczę lepiej od nich. - zaśmialiśmy się. - Jak się nazywasz?
-Michael Cardoza. A ty?
-Luna Carmara. Hiszpan? - zapytałam pierwsza, widziałam, że on chciał zapytać o to samo.
-Połowicznie. Urodziłem się w Hiszpanii i w wieku 5 lat przeprowadziliśmy się z tatą do Londynu. A ty?
-Urodziłam się w Anglii, mieszkałam tu do 15 roku życia, później zmieniłam nazwisko, by nie kojarzono mnie z rodzicami i wyjechałam do Australii, a teraz wróciłam do brata. - uśmiechnęłam się.
-Ile masz lat?
-Kobiety o wiek się nie pyta, nie wiesz? 18.
-To samo. To teraz gdzie na studia?
-Jeśli przejdę przesłuchania to Royal Academy of Music. Taniec. A ty?
-Identycznie. Może będziemy razem na zajęcia chodzić. - zaśmialiśmy się.
-Mam nadzieję. Ja wracam do przyjaciółek. Miło było cię poznać. - wstałam i ruszyłam w stronę parkietu.
-Ciebie również! - usłyszałam jeszcze za sobą.
Wmieszałam się w tłum i szukałam znajomych twarzy. Nagle poczułam czyjeś duże dłonie na mojej talii. Odwróciłam się gwałtownie, gotowa uderzyć potencjalnego napastnika. 
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Kolejny w piątek lub niedzielę, zależnie od pogody. Ktoś czyta?
Pozdrawiam
Luna :D

3 komentarze:

  1. Hm. Ja czytam. Fajny, fajny. Kiedy next?
    PS. Ustaw dodawanie komentarzy przez anonimy. Więcej ludzi będzie komentować. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest w przygotowaniu, właśnie usunęłam połowę xD Ale notka będzie dzisiaj na pewno. Jestem nowa na bloggerze i jeszcze nie ogarniam niektórych spraw. Dziękuję za wskazówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Cieszę się, że rozdział już dzisiaj. O, widzę, że już jest anonimowy. xD PS. Postaram się wstawić komentarz na blogach, które czytam z linkiem do twojego. Weny. ;)

      Usuń

Podaruj mi swój uśmiech i skomentuj :)