wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 25

Rozdział 25

-Hmm... Nie było jeszcze żadnego.
-A Liam? - zapytał Zayn, a ja spłonęłam rumieńcem.
-Jesteśmy przyjaciółmi, którzy czasem śpią w jednym łóżku. A poza tym Liam ma dziewczynę. - powiedziałam w ramach wyjaśnienia. Zrobiło mi się niedobrze, więc odetchnęłam głęboko, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia.
-Dziewczynę? Czy ja o czymś nie wiem?! - krzyknął oburzony Harry.
-Nie mam dziewczyny.
-Twoja DZIEWCZYNA przyszła dzisiaj do nieodpowiedniej willi i wypytywała o ciebie. - wzruszyłam ramionami, jakby mnie to nie obchodziło.
-To była moja KUZYNKA Sophie. Przeprowadziła się do Londynu i przyszła się przywitać, nie masz o co być zazdrosna. - powiedział wyprowadzony z równowagi chłopak. Wow! Udało mi się zdenerwować Pana Odpowiedzialnego. Pomimo tego poczułam ulgę i całe napięcie opuściło moje ciało.
-Nie jestem zazdrosna. - skłamałam. - Jesteśmy przecież TYLKO przyjaciółmi. - spojrzałam na niego wrogo.
Po chwili zauważyłam, że chłopcy nam się przyglądają. Zrobiłam się cała czerwona. Do cholery, czemu się tak czerwienię?!
-Gramy dalej, czy będziecie się tak gapić?
Chłopcy wyszli po 23, uprzednio sprawdzając czy nie potrzebowałam czegoś lub czy nie próbowałam się wymknąć z łóżka. Zayn podzielił się swoją nadopiekuńczością z innymi, grr... Za to Liam nie odezwał się do mnie do końca wieczoru. Może troszeczkę przesadnie zareagowałam na tamtą dziewczynę, ale Payne mógł mi powiedzieć o niej wcześniej. W końcu padłam z przemęczenia.
-Spadaj... - obudził mnie delikatny dotyk.
-Tak się wita człowieka, który pomoże ci wyzdrowieć? - usłyszałam czyjś aksamitny głos, lecz nie mogłam sobie przypomnieć czyj. Niechętnie otworzyłam oczy.
-Alex? Co ty tu robisz? - wychrypiałam.
-Przyszedłem do chorej koleżanki z pewną sprawą. - uśmiechnął się tajemniczo.

~Oczami Liama~
Chodziłem po domu i nie umiałem znaleźć sobie miejsca. Cały czas myślałem o Lunie. Była nieźle na mnie wkurzona. I mega zazdrosna o moją kuzynkę. Czyli zależało jej na mnie nie tylko jak na przyjacielu! Zacząłem skakać jak porąbany, a Niall mijający mnie w drzwiach do kuchni, popatrzył na mnie, jak na wariata.
-Chłopaki! Liam oszalał! - wydarł się na cały dom.
-Wcale nie! - krzyknąłem uradowany. Pobiegłem na górę i chwyciłem bluzę. - Idę do dziewczyn!
Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi Alison. Wpuściła mnie do środka, a sama ubierała płaszcz.
-Lori jest w pracy, Vivien śpi na górze, ja idę do Domu Mody, a Luna siedzi na górze z jej znajomym. - uniosłem brwi ze zdziwienia. - Ja uciekam, bo się spóźnię. Na razie, Liaś.
Dziewczyna wyszła, a ja poszedłem do pokoju Rudej. Siedziała na łóżku, a naprzeciwko niej wylegiwał się chłopak, który był w poniedziałek na imprezie. Stanąłem w progu i przysłuchiwałem im się, nawet mnie nie zauważyli, tak byli zajęci sobą.
-John ma tam chatę i zaprasza nas na 2 tygodnie. - powiedział uradowany chłopak.
-Sama nie wiem. Musiałabym wziąć wolne, a już tyle dni pracy opuściłam...
-Ale z Darrio gadał już Michael i zajęcia grupowe zostają zawieszone, bo on wyjeżdża do Sydney. A The Vamps się nie obrazi. Sprawy załatwione. Wystarczy się spakować i wpakować do samolotu.
Odchrząknąłem głośno, bo ich rozmowa zaczynała mi się coraz bardziej nie podobać. Oboje spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się głupkowato do siebie.
-Hej Liam. Co tam? - zapytała Luna beztrosko.
-Gdzie chcesz wyjechać? - zapytałem ostrzejszym tonem niż zamierzałem. Dziewczyna lekko się skrzywiła.
-Los Angeles. - odpowiedział za nią jej kolega. - Na dwa tygodnie.
-A dlaczego?
-Odpocząć. - westchnęła. - Może to dobry pomysł. Alex, kiedy wyjazd?
-W sobotę rano. Michael zabookował 5 biletów dla nas.
-Pojadę pod warunkiem, że moje przyjaciółki i One Direction też polecą z nami. - zagroziła, a ja popatrzyłem na zdziwiony.
-Spoko, luz. Z tego, co się orientuję, to dom Johna jest ogromny! Większy od tej willi. - uśmiechnął się promiennie do Rudej.
-Liam, wieczorem przyjdźcie z chłopakami do nas. Poznacie się z tamtymi i pogadamy o wyjeździe. - Luna uraczyła mnie pięknym uśmiechem i wyglądała, jakby wczorajsza sytuacja z Sophie się nie wydarzyła. Za to mnie obecność Alexa tak blisko dziewczyny doprowadzała mnie do szału.
-Okey. - wymamrotałem. - Ja przyjdę z tobą pogadać później. Na razie Mała.
Wróciłem do domu w złym humorze. Przeszedłem obojętnie obok bijących się Louisa i Nialla o marchewki, a normalnie już bym ich rozdzielał.
-Wieczorem idziemy do dziewczyn. - oznajmiłem beznamiętnie i ruszyłem do pokoju. Wziąłem prysznic i włączyłem Twittera. Odpowiedziałem na parę wiadomości od fanów i włączyłem strony plotkarskie. Przejrzałem artykuły na temat zespołu i z ulgą stwierdziłem, że nie było tam niczego na temat Carmary. Za to o Zaynie i Alison było aż zanadto. Opisywali ich poznanie, można było się pośmiać. Ponoć poznali się na naszym koncercie i dziewczyna jest wierną fanką zespołu. Dobre sobie.
Koło drugiej zszedłem do kuchni zrobić jakiś obiad dla wszystkich, ale skończyło się na tym, że zamówiłem chińszczyznę. Gdy jedzenie dotarło, razem z chłopakami zasiedliśmy przed telewizorem i włączyliśmy Myszkę Miki, bo przyjaciele chcieli poprawić mi humor.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Wyszedł nijaki. Dodaję dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie umiałam nic napisać ;/ Następny w piątek chyba, że 5 komentarzy od 5 różnych osób to wcześniej :D (mały szantażyk xD)
Pozdrawiam 
Luna :D

4 komentarze:

Podaruj mi swój uśmiech i skomentuj :)